EDC na dwóch kołach



Słońce za oknem, sezon w pełni, rowerzyści na ulicach. W związku z tym postanowiłem napisać dwa zdania o jednym z moich hobby, jakim są rowery oraz przedstawić Wam moje „rowerowe EDC”. Ale po kolei.

Od dziecka byłem zwolennikiem jednośladów, jednak zawsze jeździłem wyłącznie na różnej maści „góralach”. Sezon temu nabyłem rower szosowy i stałem się ich entuzjastą Aktualnie jestem szczęśliwym posiadaczem kolarzówki BH Gavia, na osprzęcie Shimano Sora. Tego typu rowery niewątpliwie mają swoje wady i zalety, jednak do miasta nadają się idealnie, przez co co raz częściej zbieram się w sobie aby zrezygnować z komunikacji miejskiej i przebyć 35- kilometrową podróż do pracy na dwóch pedałach.




Mając w przyszłości większy zastrzyk gotówki planuje zainwestować również w jakiś rower MTB, bo mimo wszystko zawsze ciągnęło mnie do jazdy po lasach i bezdrożach. Co prawda, mogę wciąż to robić na swojej kolarce, jednak ze względu na cienkie oponki nabite prawie do 7 barów oraz brak jakiejkolwiek amortyzacji, na dłuższą metę nie będą to przyjemne wyprawy dla moich rąk i tyłka :)

Podczas rowerowych podróży może zdarzyć się wszystko, dlatego warto być przyszykowany na różne okoliczności, szczególnie podczas dłuższych wypadów. Prowadzenie roweru przez kilka kilometrów z powodu dziurawej dętki lub innej głupoty to żadna przyjemność, dlatego staram się mieć przy sobie kilka gadżetów, które mogą nas uchronić od takich „atrakcji”.

Przedstawiam moje rowerowe EDC :)


  • kask „Giro” - długo nie mogłem przekonać się, do jeżdżenia w kasku. Nie znalazłem takiego, który idealnie przypasowałby mi kształtem i wyglądem. Decyzję zmieniłem dopiero, gdy kilka razy uniknąłem zderzenia z samochodami, których kierowcy nie traktują rowerzystów jak pełnoprawnych użytkowników drogi. Niestety, co raz częściej spotykam się z wymuszeniami pierwszeństwa, zajeżdżaniem drogi itp. Ale to już materiał na innego, długiego posta :)

  • zapięcie typu U-lock firmy Kryptonite- jedyne zapięcie, któremu ufam. Nie jest ani lekkie, ani poręczne, ale skutecznie odstrasza potencjalnych złodziei (potwierdzone różnymi testami, gdzie najczęściej zajmowało pierwsze miejsce jeśli chodzi o skuteczność zabezpieczenia). Swój egzemplarz zabezpieczyłem dodatkowo pianką, aby nie porysować ramy,

  • rękawiczki z wkładką żelową – noszone podczas każdej jazdy, za bardzo się do nich przyzwyczaiłem żeby ich nie zakładać

  • pompka rowerowa – z barometrem i dwoma końcówkami, na wypadek pęknięcia dętki lub konieczności pod pompowania opony w trasie



  • zestaw naprawczy do dętek rowerowych firmy bTwin – w skład zestawu wchodzą łatki, papier ścierny i klej

  • uniwersalny klucz rowerowy na wypadek konieczności szybkiego dokręcenia części

  • łyżka do opon firmy Continental

  • multitool Sanrenmu T04 - „na wszelki wypadek”

  • telefon Nokia E72 w skórzanym etui

  • okulary przeciwsłoneczne – nie mogę przekonać się do specjalnych, rowerowych okularów dlatego jeżdżę w zwykłych, może i mniej wygodniejszych

  • klucze ze wszystkimi dodatkami

Oczywiście wszystko to noszę w plecaku, dlatego planuje kupić saszetkę podsiodłową, co by zmieścić tam najważniejsze rzeczy i tylko je zabierać na krótkie podróże (jeżdżenie z plecakiem potrafi być mało przyjemne, szczególnie w gorące dni). Oprócz tego na liście zakupów znajduje się kilka innych gadżetów – nowe owijki na kierownicę, koszyk na bidon, rowerowy tool (warto mieć przy sobie kilka imbusów i skuwacz do łańcucha), a w przyszłości- SPD'ki. Tak pokrótce przedstawia się moje rowerowe EDC.

A wy co przy sobie wozicie podczas długich wycieczek?



Komentarze