Fixed od Burego - recenzja

Ostatnimi czasy na blogu zaroiło się od recenzji wyrobów polskich makerów (kto nie widział, odsyłam TUTAJ). Trzeba wspierać krajowy rynek, szczególnie, że rodacy trzymają poziom i mają czym się pochwalić. Tym razem chciałem przedstawić Wam kolejnego fixeda autorstwa Dariusza "Burego" Burdzela z Tarnobrzega. Zdradzę na wstępie, że jest ciekawie :)


Powyższy nóż (autor nie nadał mu nazwy) to typowy obozowiec do zabrania w teren, na wyprawę czy kemping. Na upartego może nadać się do EDC, ale nie ryzykowałbym wyjmowania go w tłumie :) Ja skupiłem się tylko i wyłącznie na jego terenowych właściwościach.



Na początek dane techniczne:

długość całkowita: 26,5 cm
długość ostrza: 15 cm
długość rękojeści: 11,5 cm
stal: NC6 o grubości 4mm
materiał rękojeści: merbau
waga: 271 gram
typ: Full-tang

Jak sami widzicie - nóż jest spory i waży stosunkowo dużo. Czy to dobrze czy nie, dowiecie się za chwilę. Na początek jednak krótki opis.



Rękojeść:

Ja już wyżej wspomniałem, rękojeść została wykonana z drewna merbau. Dobry wybór, ponieważ charakteryzuje się ono dużą wytrzymałością. Całość została wyprofilowana tak, aby dobrze dopasować się do dłoni. Z tym u niektórych może być problem, a to dlatego, że całość ma 11,5 cm długości i prawie 2 cm szerokości. Ktoś z mniejszymi dłońmi będzie miał problem. 


Do mnie na szczęście nóż się dopasował, a dobre wykończenie sprawia, że dłoń pewnie i wygodnie trzyma się drewna, nawet gdy jest ono mokre. Okładki są spasowane dokładnie - nie uświadczymy żadnych odstających elementów pomiędzy okładzinami a stalą, obie połowy są równe i tak samo obrobione, a mosiężne piny trzymają całość pewnie w kupie.




Można przyczepić się jedynie do braku otworu do przepuszczenia linki - bardzo pomocne przy wyjmowaniu z pochewki. A skoro już przy tym jesteśmy to jako ciekawostkę powiem, że testowy fixed nie doczekał się pełnoprawnego "ubranka". Ale nie znaczy to, że nosiłem go luzem. Oto jego prosta, tania i ekologiczna pochewka :)



Ostrze:

Jak już zauważyliście, ostrze ma 15 cm długości. Rozsądna wielkość, biorąc pod uwagę jego przeznaczenie. Materiał to stal NC6. Dzięki niej nóż jest bardzo odporny na uszkodzenia, a raz dobrze naostrzony potrafi ją trzymać przez długi czas. Jedyny minus jest taki, że nie jest to stal nierdzewna.

Szlif wyprowadzony jest na połowie blanka, krawędź tnąca wyprowadzona na 20 stopni. Jej grubość to ok. 0,4 - 0,5 mm. Przyszedł do mnie naostrzony "do golenia" - Bury doprowadził go do tego stanu przy pomocy diamentów na systemie ostrzącym Ganzo.



Do gustu przypadł mi wyraźny jelec. Dzięki niemu mamy komfort psychiczny podczas operowania nożem przy cięższych pracach i pewność, że ręka nam się nie zsunie z rękojeści (nawet w wilgotnych warunkach). Na grzbiecie znajdziemy również wycięcia, które zapewniają pewniejszy chwyt po oparciu kciuka.


Ostrze zostało poddane "stonewash'owi" przez co nie jest "lustrzane" i świecące, a matowe. Ciekawy wzór na płazach powstał po wżerach po rdzy. Połączenie jednego i drugiego nadało mu "brudny" i surowy klimat. Czy to się podoba czy nie, kwestia gustu. Ja jestem za, szczególnie, że traktuje ten nóż jako wół roboczy więc tym bardziej mi to pasuje.

Zaraz za rękojeścią znajdziemy również sygnaturę Burego. Szkoda, że jest mało widoczna przez wżery, bo wygląda naprawdę atrakcyjnie.


Jak nóż wygląda, każdy widzi. Zapewne jesteście ciekawi jak się sprawuje w praktyce. Jak to określił sam Bury: "Ten nóż jest do roboty, a nie do głaskania" :)  W takim razie do dzieła.

271 gram to sporo, ale waga jest tutaj plusem.


Test:

Pierwszym, lekkim sprawdzianem na który natrafił fixed, była kuchnia polowa i to, czy poradzi sobie z przygotowaniem posiłku. Akurat trafiło na truskawki. 


Nóż jest duży, waży sporo (aż 271 gram) a stal jest gruba (w najszerszym miejscu prawie 4 mm). Może wykonywanie precyzyjnych czynności kulinarnych (np. obieranie warzyw) byłoby wygodniejsze przy pomocy Opinela, ale wyrób Burego również daję radę. Dzieje się tak za sprawą nieprzeciętnej ostrości. Dzięki niej nie zwracamy uwagi na gabaryty noża, bo ten przechodzi przez jedzenie jak... przez masło. Nie tylko przez truskawki - testowane również chociażby na surowym kurczaku, warzywach czy podczas grilla, gdzie pełnił rolę głównego "kuchenniaka". Wszyscy byli zachwyceni i nikt nie powiedział złego słowa.




Jednak, jak się zapewne domyślacie, kuchnia to nie jego działka. Pora na ostrzejsze testy.

Przyznam szczerze, że nie starałem się go oszczędzać. Towarzyszył mi długi czas podczas dwóch wyjazdów i był używany do wszystkiego, bez zbędnego cackania się i zwracania uwagi na to, czy coś się z nim stanie.  Skoro ma to być nóż w teren to nie powinien się niczego obawiać.

Na pierwszy ogień poszło rąbanie małych gałęzi na rozpałkę do ogniska. Padło na powaloną nieopodal brzózkę. Wziąłem się więc do roboty:





Jak sami widzicie, nie sprawiło to większych problemów. A to dzięki idealnemu duetowi w postaci dużej wagi i świetnej ostrości (którą nóż dzielnie trzyma pomimo używania). Jedno pewne zamachnięcie i ostrze zatapia się głęboko w drzewie. Dla sprostowania napiszę, że waga jest stosunkowo duża, ale nie aż tak, aby doskwierała przy dłuższej pracy. 


Skoro małe drzewka nie stanowią problemu, pora na coś grubszego. Poszedłem na całość i zabrałem się za batonowanie tego oto pieńka:


Kawał drzewa....




Poniosłem porażkę... Walczyłem dzielnie, ale skapitulowałem po długim czasie "walenia". Nóż zatrzymał się kilkanaście centymetrów pod górną krawędzią i pomimo wysiłków nie chciał dalej iść. Chyba rzuciłem się na zbyt głęboką wodę - w końcu to nie toporek, a jedynie nóż.

Tu zaznaczę, że kilka razy podważałem zaklinowany nóż, co by uwolnić go z pieńka. Można robić to bez obaw - konstrukcja full-tang i gruba stal nie pozwolą na żadną awarię :)

Wziąłem się za wycięcie czegoś bardziej realnego do batonowania. Padło na leżącą nieopodal sosenkę: 





Jak sami widzicie - rąbanie to nie problem, a wręcz przyjemność.

Otrzymany pieniek chyba bardziej nadawał się do batonowania, do czego od razu przystąpiłem.


Jakieś problemy? Praktycznie żadnych. Nóż, dobijany kawałkiem drewna, pewnie przeszedł przez całą długość kilkunastu centymetrowej sosenki dzieląc ją na pół.




W amoku zacząłem rąbać co popadnie, tworząc spory stosik opału na ognisko :)


Jakkolwiek wygodny by nie był nóż, warto zaopatrzyć się w rękawiczki przy dłuższych pracach.


Po takiej pracy przyszła pora na inwentaryzację stanu fixeda:






Grzbiet brudny od batonowania, minimalne ryski na ostrzu, a krawędź tnąca... jedynie brudna!

Na krawędzi nie uświadczyłem żądnego uszczerbku czy odprysku. A co najlepsze - ostrość została zachowana. Brawo!

Po tych wszystkich przygodach i około miesięcznym używaniu (bez ostrzenia) noż zabrałem go do domu, w celu ocenienia poziomu naostrzenia. Zobaczcie sami:



Oczywistą rzeczą jest, że stracił on trochę na swojej ostrości, co widać chociażby na teście z kartką. Ale biorąc pod uwagę co ze mną przeszedł, przyznać trzeba, że stal NC6 sprawdziła się wyśmienicie.




Podsumowanie:

Każdy z nas zna powiedzenie, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Fixed od Burego jest odstępstwem od reguły - on jest po prostu do wszystkiego! Obierzemy nim jabłko, pokroimy ogórka, a później porąbiemy małe drzewko na opał i przedzielimy pień na dwie połowy. Warto mieć go zawsze przy sobie w lesie, na biwaku czy jakiejkolwiek wyprawie. Rzadko to mówię, bo nieczęsto trafiam na takie noże, ale jestem nim oczarowany...



PLUSY:

+ ostrość
+ nóż do wszystkiego
+ waga i wymiary pomocne przy cięższych zadaniach


MINUSY:

- brak otworu w rękojeści na linkę


Nóż do testów użyczył nam Dariusz "Bury" Burdzel (FANPAGEMAIL). Wielkie dzięki!


P.S.

Z bólem serca muszę ogłosić, że powyższy nóż... zostanie rozdany w konkursie! Śledźcie nasz Fan Page, za niedługo więcej informacji.


Komentarze

  1. Szczegółowa i przekonująca recenzja, bardzo ciekawy i solidny produkt - czekam na konkurs!

    OdpowiedzUsuń
  2. "Fajny nóż. Dobry na zabawe." Mam nadzieję, że go wygram.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieje że go wygram bo taki piękny jest

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna sztuka.
    W temacie bloga - jako kolega po fachu sugerowałbym jeśli nie inną kolorystykę (bo ta jest urzekająca, ale na dłuższą metę męczy wzrok), to chociaż szerszą szpaltę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za opinie. Pracujemy aktualnie nad nową odsłoną bloga, stay tuned :)

      Usuń

Prześlij komentarz