Cold Steel Voyager Large Clip Point - recenzja

'Weź fixeda, folder sobie nie poradzi.'
'Szkoda noża, porysujesz!'

Użytkowników folderów podzieliłbym na dwie grupy - jednych, którzy używają je za narzędzie i nie przejmują się, jeśli się porysuje, lekko zniszczy. Oraz drugich, którzy dużą uwagę przykuwają do wyglądu. Oczywiście to podejście zależy w dużej mierze od samego noża, jednak dzisiaj chciałbym zaprezentować Wam typowego 'woła roboczego', co do którego możemy być spokojni, że sprosta każdemu zadaniu. Oto Cold Steel Voyager Large Clip Point - 24 cm skurczybyka na każdą okazję!


Przyznam szczerze, że nie miałem do tej pory styczności folderem pokroju Voyagera. Z jednej strony jest bardzo duży (24 cm długość całkowita, 10,2 cm głowni), z drugiej poręczny i stosunkowo lekki (130 g). Reklamowany jest jako nóż EDC jednak sprawdzi się równie dobrze w terenie.


Rozbierzmy go na części pierwsze. Na początek - ostrze. Wykonane z japońskiej stali nierdzewnej AUS10A zapewniającej świetne właściwości tnące. Cięcie kartki czy golenie włosów to nic nadzwyczajnego. KT potrafi wytrzymać naprawdę dużo i pierwszy uszczerbek zobaczyłem na niej dopiero po około miesiącu katorżniczych testów zakończonych... rąbaniem cegły. 


102 mm ostrza to dużo. Do codziennych zadań aż zbyt wiele, jak na terenowe narzędzie akurat. Do jego otwierania służy obustronny kołek. Jest wygodnie.


Po otwarciu w ryzach trzyma je, jeden z mocniejszych punktów Voyagera,  blokada Tri-Ad Lock, czyli wariacja klasycznej blokady back lock (która sama w sobie była już bardzo skuteczna). Tu jest... jeszcze lepiej. Po otwarciu czujemy się, jakbyśmy w rękach nie mieli foldera a pełnoprawny fixed. Nie uświadczymy żadnego blade playa, lekko 'chodzącego' ostrza. Nic - blokada trzyma je tak sztywno, że nic go nie ruszy. A wierzcie mi - próbowałem z całych sił, czy to waląc w drewno, uderzając siekierą czy opierając się całym ciałem. Zero efektu.



Tri-Ad Lock daje nam spore poczucie bezpieczeństwa podczas użytkowania. Podobne odczucia miałem do tej pory jedynie przy okazji Svorda Peasanta.


Odblokowanie następuje po wciśnięciu przycisku na grzbiecie. Trzeba w to włożyć trochę siły i zdarza się niestety, że czasem nie zaskoczy za pierwszym razem (potrafi się przyciąć). Za drugim, ew trzecim, zawsze ustąpi. 

Rękojeść wykonana została z kompozytu szklano - nulowego Griv-Ex. Sam kształt - zdecydowanie na plus. Wygodne dopasowanie do ręki, pewny chwyt, przemyślane wcięcia na palec wskazujący i 'dupka' pod małym palcem. 


Faktura spełnia zadanie antypoślizgowe, to na pewno. Jednak, na dłuższe użytkowanie, nie jest wygodna i za bardzo wbija się w skórę. Planujesz ciężej lub dłużej pracować Voyagerem? Koniecznie zaopatrz się w rękawiczki. 



Odczucia wizualne? Cóż, nóż pod tym względem jest znośny. Widziałem ładniejsze, widziałem dużo brzydszych. Kwestia gustu. 

Porównanie z dużo mniejszym Bugoutem

Cold Steela możemy nosić w kieszeni za pomocą klipsa. Możemy, bo tak napisał producent. W praktyce jest to prawie niemożliwe, dopóki porządnie go nie wygniemy (chociaz i to często nie wystarcza). Fabryczny klips tak mocno przylega do rękojeści, że wsunięcie go na krawędź kieszeni graniczy z cudem. A, jeśli jakimś cudem nam się to uda, jego zdjęcie będzie nie lada wyzwaniem :) 



Zdecydowanie wolałem nosić go mimo wszystko luźno w kieszeni kurtki lub w plecaku. Jest po prostu duży.

I tu nawiąże jeszcze raz do wspomnianych wcześniej odczuć wizualnych. Cold Steel Voyager Large to wielkie bydle (jak na folder EDC). Co za tym idzie, jego 'fear factor' jest spory więc możemy spotkać się z dziwnymi spojrzeniami ludzi w biurze, gdy naglę wyjmiemy prawie 24 cm nóż do otwarcia koperty lub przecięcia jabłka. Jego wymiary zdecydowanie nie czynią go neutralnym wyborem do miasta. 


No właśnie, więc odpowiedzmy na pytanie do czego jest ten nóż? Powiem krótko - do wszystkiego. Zarówno stal jak i rękojeść charakteryzują się dużą wytrzymałością na uszkodzenia mechaniczne. Voyager sprosta więc każdemu zadaniu jako nóż EDC. Chętnie zabierałem go również do lasu.


W miejskiej dżungli go nie zagniemy. Wszelkie paczki, sznurki, kartony czy jedzenie tnie bez chwili zawahania i dłuższe testy w takich okolicznościach nie miały sensu. Zabrałem go więc w teren.


Czy kiedykolwiek myśleliście o batonowaniu folderem? Ja również, do tej pory, nie. A Voyagerowi przychodzi do bez problemu. Blokada 'robi robotę' więc nawet wyszarpywanie zblokowanego noża z pnia nie poruszy jej o milimetr. A ostrze wchodzi w drewno jak w masło.




Tak samo sprawa przedstawia się przy wszelkim rąbaniu, podważaniu otwieraniu konserw czy zakapslowanych butelek. Mając pod ręką Cold Steela nie musimy zastanawiać się, czym zrobić daną czynność. Po prostu bierzemy  go do ręki  i robimy!

Albo i lodówek ;)

Recenzowany egzemplarz przeszedł ze mną na prawdę dużo. Rąbanie, cięcie, batonowanie, podważanie, wbijanie w lodówkę, otwieranie konserwy, wbijanie go siekierką w drzewo. Przyznam, z niemałym szacunkiem, że ślady użytkowania zarówno na krawędzi tnącej jak i samych okładzinach i głowni są minimalne! Jego stan, bez przesady, wciąż oceniłbym jako bardzo dobry!



Ciekawość wzięła góra i musiałem sprawdzić, gdzie leży granica. W przypadku KT  jest to batonowanie... cegły oraz cięcie kilkudziesięciu kartonów. Z tym sobie Voyager nie poradził i uszczerbiłem krawędź. No cóż, na pewno nie mogę uznać tego za minus FOLDERA :) Przeszedł dzielnie na prawdę dużo.



Aktualnie można kupić go za 239 zł w Militariach. Atrakcyjna cena za tak wytrzymały i uniwersalny nóż.

Jak bym mógł podsumować w kilku słowach Cold Steela Voyagera w wersji Large? Cóż, jest to kawał noża, którym zrobimy praktycznie wszystko. I mówię tu o czynnościach przeznaczonych zarówno dla małego nożyka jak i pełnoprawnego fixeda. Zniesie naprawdę dużo, zarówno w mieście jak i terenie, a świetna blokada sprawi, że nie będziemy martwić się o bezpieczeństwo palców. Z racji sporych wymiarów, u mnie dostał miano foldera w teren oraz do pracy, rzadko użytkowanego w mieście. Ale jeśli zawsze brakowało Wam składanego woła roboczego 'do wszystkiego', Voyager jest tym czego szukasz. Polubiliśmy się :)




PLUSY:

+ wytrzymałość
+ rewelacyjna blokada
+ właściwości tnące

MINUSY:

- zbyt ciasny klips
- niewygodna rękojeść na dłuższą metę
- duży 'fear factor' w mieście



Komentarze