Lampa rowerowa T6 Highlight z Gearbest - recenzja

Jak to mądrzy ludzie mówią - sezon na rower nie kończy się nigdy, zmienia się jedynie ubiór. Podpiąłbym pod to również osprzęt, szczególnie lampy. Oświetlenie jest oczywiście ważne cały rok, jednak w jesienną szarówkę, często połączoną z deszczem, pełni rolę kluczową dla naszego bezpieczeństwa. Trafił w moje ręce produkt z Gearbesta - średnio się zapowiadający, w nazwie posiadający 'zachęcające' określenia jak 'USB' czy 'Front light', jednak ciekawość wzięła górę. Głównie za sprawą reklamowanych 2000 lumenów. Czy warto montować na kierownicę taką latarnię? Przekonajcie się sami po lekturze recenzji lampy T6 Higlight ('T6' to swoją drogą rodzaj diody, ale zostańmy już przy tym nazewnictwie). 


Pierwsze wrażenia obiecujące - zapakowane w tekturowe pudełko, w zestawie kabel do ładowania, instrukcja, lampka właściwa oraz dwa uchwyty montażowe.


Jakość wykonania - kolejne zdziwienie ponieważ jest naprawdę porządnie. Solidna obudowa z aluminium, dokładne wykończenie, dobre spasowanie przy diodach i przyciskach. Gdybym nie znał kraju pochodzenia, w życiu nie powiedziałbym, że to chińczyk. Wodoodporna konstrukcja (IP-65) umożliwia korzystanie w deszczu czy mycie pod wodą. 


Z tyły znajdziemy przycisk POWER oraz gniazdo USB schowane za zaślepką. 3 zielone diody informują o stanie naładowania baterii. 



Co jednak mnie zdziwiło to gabaryty. Tych nie sprawdziłem dokładnie i po wyjęciu z paczki w moich rękach ukazał się prawdziwy kolos (w kontekście rowerowych lampek) - 10,5 cm x 5 cm x 2 cm. Waga - całe 241 g! Poświeci, ale w do samoobrony też można użyć ;)


Rozmiary wywołały pewien niesmak bo takie wielkie światło średnio pasowało do cienkiego i smukłego gravela (Marin Cortina AX1). Byłoby to jednak do przełknięcia, gdyby współpracy między rowerem a światełkiem nie zaprzepaścił... uchwyt, którego nie dało się zamontować na mojej kierownicy.


W zestawie otrzymujemy dwa - pierwszy, tradycyjny do montażu na kierownicy z jednym punktem zaczepu. Drugi pozwala na umieszczenie światła na środku mostka (dwa punkty zaczepu). I jeden i drugi przemyślany - światło trzyma się stabilnie, nawet na wybojach. Grube gumki w kolorze pomarańczowym chronią kierownicę przed zarysowaniami. 


Oba plastikowe, z możliwością ruchu lampki o 360 stopni, wykonane przyzwoicie. Gdzie leży haczyk? Otóż okazało się, że maksymalna średnica kierownicy, jaką obejmie uchwyt, jest mniejsza od tych występujących w typowych gravelach, które zazwyczaj mają grubą kierę. Niestety, taki 'mały szczegół' przekreślił możliwość testów na moim jednośladzie. Trzeba było wyjąć zastępczego :)


Naszą małą elektrownie zasilają dwa akumulatorki o pojemności 2200 mAh, ładowane przez złącze USB. Duży plus, gdy ktoś jeździ często - zdecydowanie lepsze rozwiązanie niż wymiana baterii raz po raz. 

Naładowane w pełni akumulatory starczą nam na około 7 godziny pracy (pod koniec znacząco obniżając natężenie). Dobrze, nawet bardzo. 

Pokaz możliwości najmocniejszego trybu.

Pora, na część właściwa testu, czyli, co tu tak naprawdę świeci. Otóż w ofercie mamy aż 2000 lumenów generowane przez dwie diody T6. Imponujący wynik? Jak najbardziej. Praktyczny? Może niekoniecznie. 


Trybów mamy cztery - najmocniejszy (2000 lumenów), dwa słabsze (1200, 600) oraz strobo (również 2000 lm). 

2000 lumenów generuję naprawdę potężne, białe światło, na odległość około 250-300 metrów. Dodatkowo skutecznie oświetla boki (pobocze), ukazując nam piękną, jasną drogę, nawet pośród ciemnego lasu. 


Dwie rzeczy pozytywnie mnie zaskoczyły - po pierwsze najsilniejszy tryb nie jest ograniczany do niższego po chwili pracy. Zabieg ten jest często spotykany w latarkach, aby zapobiec ich przegrzaniu. Tu nie występuje, ponieważ... lampka ledwo co się grzeje. I nie tylko podczas jazdy - nawet pozostawiona sama sobie na biurku. Nie wiem czy to kwestia 'żebrowanej' obudowy, chińskiej myśli technicznej czy gabarytów, ale generuje minimalną ilość ciepła, bez porównania chcociażby z Batonem, który wręcz parzy po dłuższej pracy.


Tryby sa ogarniczane jedynie ze spadkiem baterii - dochodząc do ostatniej diody liczba lumenów spada o mniej więcej połowę, aby przedłużyć czas pracy do naładowania. 

Pozostałe tryby to 1200 oraz 600 lm. Świecą stosunkowo gorzej, jednak generują wciąż potężną wiązkę światła (600 lm to wynik, którym nie może pochwalić się większość latarek).

600 lm

1200 lm

2000 lm

I tu pojawia się poważny problem. Lampa naprawdę robi robotę w ciemnym lesie oświetlając drogę w przód i szeroko na boki, czyniąc przejażdżkę bezpieczną i pozwalając nawet na rezygnację z dodatkowej czołówki. Jednak nikt nie pomyślał o zaimplementowaniu trybu bardziej 'pozycyjnego', który pozwoliłby na korzystanie z niej w ruchu miejskim, gdy pojawia się ryzyko oślepienia innych kierowców, rowerzystów czy przechodniów. Nawet najniższy tryb, w połączeniu z kątem świecenia, nie uchroni przypadkowych ofiar od chwilowej ślepoty. Poważne niedopatrzenie.


Jest to więc świetny wybór do nocnej jazdy poza miastem, ale również jako codzienna latarka z zapasem mocy - na leśne wyprawy, nocne przechadzki czy do domowego użytku. Pomijając oczywiście wspomniane wcześniej gabaryty ;)

Cena: około 34 dolarów (133 złote po aktualnym kursie). Do kupienia TUTAJ.


'T6 Highlight' zaskoczył mnie naprawdę solidną jakością wykonania i mocarnym światłem. Przejażdżka po ciemnym lesie nie jest już problemem, a zasięg i szeroki kąt świecenia pozwoli na pokonanie nawet najbardziej krętej trasy bez konieczności zakładania czołówki. Z drugiej jednak strony odpowiedzialny rowerzysta nie użyje jej w innych warunkach, ponieważ nie ma możliwości dopasowania mocy do ruchu ulicznego. Niestety bardzo to ogranicza jej funkcjonalność. 

PLUSY:

+ solidne wykonanie
+ moc światła
+ nie grzeje się przy długim używaniu
+ bateria

MINUSY:

- brak 'pozycyjnego' trybu (za mocna do miasta)
- spore wymiary i waga
- brak możliwości montażu na niektórych kierownicach


Komentarze

Prześlij komentarz