Zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie pierwsze, co przychodzi na myśl po usłyszeniu słowa 'Wędrówka'. Las? Natura? Plecak? Tak, plecak ze sprzętem od lat niezmiennie kojarzy się z pieszą wycieczką, przygodą. Dlatego podszedłem z pewną dozą nieufności do produktu o nazwie 'Satchel' czyli po prostu 'torba na ramię' lub 'sakwa', która przeznaczona jest na leśne wyprawy. Jednak, jeśli dowiesz się, że została stworzona przez Survivaltech w kooperacji z Helikon-Tex to dochodzisz do wniosku, że coś w tym musi być. Jednak czy aby na pewno? Zapraszam na recenzję torby Satchel z linii Bushcraft.
Najpierw kilka słów wstępu. Torba Satchel jest pierwszym z produktów linii Bushcraft - 'dziecka' kooperacji dwóch powyższych firm, które zawierać ma przedmioty służące do wygodnego spędzania czasu na łonie natury. Wszystkie produkty tej serii oznaczone są logiem wypalonym na skórce i przyszytej z boku torby.
Jej przeznaczeniem są głównie jednodniowe wycieczki stąd stosunkowo (w porównaniu do plecaków) niewielka pojemność 17 litrów. Ma wymiary 30 cm x 32 cm x 17,5 cm. Waga: 430 g.
Przejdźmy więc do budowy. Jako główny materiał użyto znaną i lubianą Cordure 500D. Zapewnia to wytrzymałość i odporność na przetarcia i działanie czynników zewnętrznych. Czy jest tak rzeczywiście? Rozmawiając z ludźmi spotykałem się z opinią, że produkty od Helikon-Tex nie grzeszą duża wytrzymałością. Sam nie miałem nic tej firmy więc się nie wypowiadałem. Satchela nosiłem ponad 2 miesiące, a w terenie mało zwracam małą uwagę na to, czy się ubrudzi czy nie. Werdykt? Jak najbardziej pozytywny! Wszelkich 'Helikonowych hejterów' muszę uspokoić, że materiał spisuje się naprawdę dobrze i po takim okresie używania ciężko stwierdzić jakiekolwiek poważne uszkodzenia. Jedynie jedno - nitka przy skórce z logo wypruła się.
Oprócz Cordury użyto innych materiałów z najwyższej półki. Popularne zamki YKK, które chodzą łatwo i przyjemnie, oraz wytrzymałe taśmy poliamidowe.
Omówmy więc 'featury' torby. Zaczynając od góry, trafiamy na pas nośny. Na szczęście ten jest szeroki (5 cm) dzięki czemu nie wżyna się w ramię podczas noszenia. Długość jest w pełni regulowana a na obu końcach znajdziemy klamry do szybkiego odpięcia w razie potrzeby (lub podczas zdejmowania). Częściej jednak używane przez znajomych do denerwowania :)
Zapinanych kieszeni znajdziemy łącznie dwie sztuki. Jedna, główna, znajduje się centralnie pod pasem. Co zostało świetnie rozwiązane, to jej suwak. Idzie praktycznie przez całą szerokość torby zapewniając świetny dostęp do przegrody. Jak wspomniałem wcześniej, suwaki chodzą lekko i przyjemnie więc to połączenie zapewnia nam możliwość błyskawicznego sięgnięcia do środka.
W środku głównej kieszeni znajdziemy dwie mniejsze. Z przodu i tyłu torby dwie wysokie, ze ściągaczami. Są wręcz idealne pod litrową butelkę Nalgene, dzięki czemu ta nie wywraca się i nie wala podczas chodzenia. Możemy umieścić tu również apteczkę, toola (na krawędzi, za pomocą klipsa) oraz każdy inny przedmiot, do którego chcemy mieć szybki dostęp.
Oprócz tego, na ściance przylegającej do ciała, umieszczono siatkową kieszeń zapinaną na suwak. Tą zazwyczaj używałem na drobiazgi, portfel i dokumenty. Jednak jest na tyle głęboka, że możemy umieścić tu naprawdę spore rzeczy. jak np. wspomnianą wcześniej apteczkę.
Na przedniej ścianie Satchela znajdziemy drugą kieszeń na suwak. Ta również ma sporą głębokość (ok. 18 cm) oraz mniej więcej 25 cm szerokości. Pojemna, odpowiednia zarówno na duże jak i małe przedmioty, do których mamy równie łatwy dostęp jak w przypadku komory głównej.
Żałuję jednak jednej rzeczy - ani w tej kieszeni, ani w głównej, nie pomyślano o kilku taśmach, organizerach lub małych kieszonkach na drobiazgi. W przedniej noszę na co dzień 'drobnicę' w postaci scyzoryka, długopisu, kabla do telefonu. Chcąc nie chcąc, wszystko lata luzem. A wystarczyłoby wszyć kilka tasiemek...
Tu, z jako takim, ratunkiem pojawia się kolejny dodatek torby. Otóż przód i tył zdobią wszystkim znane i lubiane panele MOLLE/PALS. Co to daje? Dzięki nim możemy przytroczyć do Satchela dodatkowe organizery , chociażby mininerkę od Baribala czy Admin Pouch Helikon-Texa. Ten produkt jest na tyle ciekawy, że postanowiłem opisać go dogłębnie w oddzielnym artykule.
Tak więc Molle jako tako rekompensują nam brak małych organizerów wewnątrz torby. Mimo wszystko, kilka drobnych przegródek przyjąłbym z radością.
Pod panelem znajdziemy również dodatkowe kieszenie - dwie przelotowe oraz dwie zamknięte (o wymiarach mniej więcej 16 cm na 10 cm.
Zamknięte sprawdzają się wręcz idealnie na składaną piłkę czy nóż. Możemy umieścić tu również folder / toola za pomocą klipsa.
Przelotowa będzie odpowiednia chociażby na toporek nóż czy sprzęt z klipsem.
Co muszę pochwalić to jeszcze jedna taśma, która przechodzi przez cały obwód torby. Można do niej przytroczyć dodatkowe przedmioty, ale głównym atutem jest zwiększenie wytrzymałości oraz fakt, że Satchel nie staje się 'workowaty' po zapakowaniu go przedmiotami o nieregularnych kształtach. A to w torbie jest ważne.
UŻYTKOWANIE:
Przejdźmy do części praktycznej testów, czyli jak torba sprawdza się podczas użytkowania. Na jednodniowe wyprawy zdarza mi się zabrać sporo szpeju dlatego, z dozą niepewności, odłożyłem plecak na rzecz torby. Trzeba jednak dać jej szanse :)
Łącznie z prowiantem, wodą i sprzętem, całość ważyła jedynie ok. 4 kg. Co Satchelowi przyznać trzeba to fakt, że jest bardzo pojemny. Może nie wydaje się taki z zewnątrz, ale możemy bez problemu upchać do niej więcej niż udźwigniemy :)
Zapakowany wyruszyłem w podróż. Pierwsze wrażenia - dziwne. Zawsze, w terenie, byłem przyzwyczajony do plecaka, możliwości założenia rąk za szelki, itp. Do tego dziwnie wyglądałem w grupie ludzi z profesjonalnym sprzętem nosząc torbę na ramię :)
Jednak szybko to przeszło. Co od razu mi się spodobało w Satchelu, to szybki i łatwy dostęp do zawartości. Wspomniany wyżej szroki zamek głównej przegrody umożliwia błyskawicznie sięgnięcie po wodę czy inne, potrzebne rzeczy. Podobnie jak do zewnętrznej kieszonki. Dużo wygodniej niż w przypadku wypakowanego plecaka, gdy musimy go raz po raz zdejmować i zakładać.
Szybko odkryłem pierwszy minus torby w terenie. Od dłuższego czasu, niezależnie od długości wędrówki czy pory roku, korzystałem z systemu hydracyjnego Smartube. Swobodny, ciągły dostęp do wody to jest to. Tutaj niestety takie rozwiązanie nie przejdzie. No cóż, coś za coś.
Podczas wędrówki torba wygodnie układa się do ciała, a jednocześnie nie robi się 'workiem' po załadowaniu duże ilości sprzętu. Wyższość tego typu sprzętu nad plecakiem szybko dostrzeżemy również w lato - suche plecy. Podczas wypraw w upale dni fakt ten może często przesądzić nad wyborem Satchela zamiast plecaka.
Wspominałem wcześniej, że torba jest bardzo pojemna. Do tego możemy skorzystać z pasów Molle i doczepić dodatkowe organizery, a liczne paski i szlufki pozwolą na przenoszenie jeszcze większej ilości szpeju.O to nie musimy się martwić. Nad czym jednak musimy się zastanowić, pakując torbę na jedniodniową wyprawę, to waga. W wygodny plecak możemy zapakować nawet kilkadziesiąt kg sprzętu i dać radę maszerować przez cały dzień. Nosząc torbę na ramieniu trzeba zdawać sobie sprawę, że szybciej ją poczujemy. Gdy jest ciężka, nie jest już tak komfortowa jak plecak. Odczujemy to szczególnie na barku i ramieniu. Na szczęście pan nośny jest wygodny i szeroki więc nie 'wpija' się w skórę. Plus należy pamiętać, że przeznaczeniem Satchela są jedniodniowe wypady, a nie kilkudniowe wędrówki z kilogramami prowiantu.
Faktura Cordury sprawia, że materiał łatwo się brudzi. Każde położenie na wilgotnym podłożu czy drzewie skutkuje brudną torbą. Oczywiście, jeśli to sprzęt w teren, nie należy się tym przejmować. Szczególnie, że doczyszczenie to żaden problem.
Jest jeszcze jeden minus, który doskwiera każdej torbie - obijanie się podczas chodzenia. Potrafi to denerwować, szczególnie przy nieumiejętnym wyregulowaniu pasa nośnego. Po tej czynności jest lepiej, jednak wciąż nie idealnie. W dalszym ciągu idzie poczuć lekkie 'obicia'. Sprawa przedstawia się zdecydowanie gorzej w nierównym terenie. Zapomnijcie o komfortowym marszu i zejściach z pagórków, skałek gdy raz po raz o tyłek i plecy obija się torba. Jej środowisko to zdecydowanie równiny.
Satchel sprawdzi się idealnie na szybkie wypady w teren (góra jednodniowe), gdy nie musimy zabierać ze sobą zbyt dużo sprzętu. Torbę możemy błyskawicznie spakować i ruszać w drogę, jednak zbyt długi marsz lub zbyt duża waga będzie odczuwalna na naszych ramionach czy plecach. Gdy potrzebujemy mieć se sobą więcej rzeczy, warto część z nich zapakowac do nerki, np. sporej EDC od Baribala. Plecy będą wdzięczne :)
Teren to jednak nie jedyne środowisko Satchela. U mnie sprawdziła się idealnie jako torba EDC w mieście. Jej neutralny (nie taktyczny) wygląd, wygodny kształt i duża pojemność sprawiają, że nadaje się jako stały element luźnego stroju do pracy, na uczelnie czy na miasto.
Bez problemu pomieści wszystkie potrzebne rzeczy, w tym 15 calowego laptopa (zostaje trochę miejsca więc i większy by się zmieścił).
I na koniec ważna kwestia - cena. Na ten moment jest to 199 zł. Czy to dużo, czy mało? Zależy. Część z Was na pewno uzna, że jest ona wygórowana. Jednak, jeśli wziąć pod uwagę, że za te pieniądze dostajemy porządną torbę w teren i na co dzień, robi się ona bardziej przystępna. Do kupienia w 4 kolorach: Adaptive Green, Czarny, Olive Green, Shadow Grey. Dostepna TUTAJ.
PODSUMOWANIE:
Do tematu torby, jako zamiennika plecaka w terenie, podszedłem sceptycznie. Zostałem jednak pozytywnie zaskoczony. Satchel to przemyślany produkt, który może być z powodzeniem używany na szybkie, krótkie wypady w teren, jak również na co dzień.
Torba, jak to torba, posiada swoje ograniczenia, z których trzeba zdawać sobie sprawę przesiadając się z plecaka, jednak może być ciekawa alternatywa, szczególnie dla ludzi lubiących nosić torby na co dzień. Z niecierpliwością czekam na kolejne efekty współpracy SurvivalTecha z Helikon-Texem.
PLUSY:
+ pojemność
+ wykonanie
+ szybki i wygodny dostęp
+ panele Molle
MINUSY:
- potrafi obijać się podczas chodzenia
- niekomfortowa przy większych ciężarach
- brak wbudowanych małych organizerów w kieszeniach
Jednak szybko to przeszło. Co od razu mi się spodobało w Satchelu, to szybki i łatwy dostęp do zawartości. Wspomniany wyżej szroki zamek głównej przegrody umożliwia błyskawicznie sięgnięcie po wodę czy inne, potrzebne rzeczy. Podobnie jak do zewnętrznej kieszonki. Dużo wygodniej niż w przypadku wypakowanego plecaka, gdy musimy go raz po raz zdejmować i zakładać.
Szybko odkryłem pierwszy minus torby w terenie. Od dłuższego czasu, niezależnie od długości wędrówki czy pory roku, korzystałem z systemu hydracyjnego Smartube. Swobodny, ciągły dostęp do wody to jest to. Tutaj niestety takie rozwiązanie nie przejdzie. No cóż, coś za coś.
Podczas wędrówki torba wygodnie układa się do ciała, a jednocześnie nie robi się 'workiem' po załadowaniu duże ilości sprzętu. Wyższość tego typu sprzętu nad plecakiem szybko dostrzeżemy również w lato - suche plecy. Podczas wypraw w upale dni fakt ten może często przesądzić nad wyborem Satchela zamiast plecaka.
Wspominałem wcześniej, że torba jest bardzo pojemna. Do tego możemy skorzystać z pasów Molle i doczepić dodatkowe organizery, a liczne paski i szlufki pozwolą na przenoszenie jeszcze większej ilości szpeju.O to nie musimy się martwić. Nad czym jednak musimy się zastanowić, pakując torbę na jedniodniową wyprawę, to waga. W wygodny plecak możemy zapakować nawet kilkadziesiąt kg sprzętu i dać radę maszerować przez cały dzień. Nosząc torbę na ramieniu trzeba zdawać sobie sprawę, że szybciej ją poczujemy. Gdy jest ciężka, nie jest już tak komfortowa jak plecak. Odczujemy to szczególnie na barku i ramieniu. Na szczęście pan nośny jest wygodny i szeroki więc nie 'wpija' się w skórę. Plus należy pamiętać, że przeznaczeniem Satchela są jedniodniowe wypady, a nie kilkudniowe wędrówki z kilogramami prowiantu.
Faktura Cordury sprawia, że materiał łatwo się brudzi. Każde położenie na wilgotnym podłożu czy drzewie skutkuje brudną torbą. Oczywiście, jeśli to sprzęt w teren, nie należy się tym przejmować. Szczególnie, że doczyszczenie to żaden problem.
Jest jeszcze jeden minus, który doskwiera każdej torbie - obijanie się podczas chodzenia. Potrafi to denerwować, szczególnie przy nieumiejętnym wyregulowaniu pasa nośnego. Po tej czynności jest lepiej, jednak wciąż nie idealnie. W dalszym ciągu idzie poczuć lekkie 'obicia'. Sprawa przedstawia się zdecydowanie gorzej w nierównym terenie. Zapomnijcie o komfortowym marszu i zejściach z pagórków, skałek gdy raz po raz o tyłek i plecy obija się torba. Jej środowisko to zdecydowanie równiny.
Satchel sprawdzi się idealnie na szybkie wypady w teren (góra jednodniowe), gdy nie musimy zabierać ze sobą zbyt dużo sprzętu. Torbę możemy błyskawicznie spakować i ruszać w drogę, jednak zbyt długi marsz lub zbyt duża waga będzie odczuwalna na naszych ramionach czy plecach. Gdy potrzebujemy mieć se sobą więcej rzeczy, warto część z nich zapakowac do nerki, np. sporej EDC od Baribala. Plecy będą wdzięczne :)
Teren to jednak nie jedyne środowisko Satchela. U mnie sprawdziła się idealnie jako torba EDC w mieście. Jej neutralny (nie taktyczny) wygląd, wygodny kształt i duża pojemność sprawiają, że nadaje się jako stały element luźnego stroju do pracy, na uczelnie czy na miasto.
Bez problemu pomieści wszystkie potrzebne rzeczy, w tym 15 calowego laptopa (zostaje trochę miejsca więc i większy by się zmieścił).
I na koniec ważna kwestia - cena. Na ten moment jest to 199 zł. Czy to dużo, czy mało? Zależy. Część z Was na pewno uzna, że jest ona wygórowana. Jednak, jeśli wziąć pod uwagę, że za te pieniądze dostajemy porządną torbę w teren i na co dzień, robi się ona bardziej przystępna. Do kupienia w 4 kolorach: Adaptive Green, Czarny, Olive Green, Shadow Grey. Dostepna TUTAJ.
PODSUMOWANIE:
Do tematu torby, jako zamiennika plecaka w terenie, podszedłem sceptycznie. Zostałem jednak pozytywnie zaskoczony. Satchel to przemyślany produkt, który może być z powodzeniem używany na szybkie, krótkie wypady w teren, jak również na co dzień.
Torba, jak to torba, posiada swoje ograniczenia, z których trzeba zdawać sobie sprawę przesiadając się z plecaka, jednak może być ciekawa alternatywa, szczególnie dla ludzi lubiących nosić torby na co dzień. Z niecierpliwością czekam na kolejne efekty współpracy SurvivalTecha z Helikon-Texem.
PLUSY:
+ pojemność
+ wykonanie
+ szybki i wygodny dostęp
+ panele Molle
MINUSY:
- potrafi obijać się podczas chodzenia
- niekomfortowa przy większych ciężarach
- brak wbudowanych małych organizerów w kieszeniach
Bardzo ciekawy test torby, akurat wtedy jak zauważyłem ten produkt. I ta masa zdjęć, to jest to czego we wszystkich sklepach internetowych brakuje.
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńCo konkretnie uniemożliwia użycie butelki/pęcherza z rurką? Wkładałem do środka Source Kangoo i wypuszczałem rurkę przez suwak - nadmiar wkładałem do tych kieszonek pod panelem molle. Smartube chyba nie jest znacząco inny?
OdpowiedzUsuńTakiego rozwiązania nie próbowałem. Smartube (i pochodne produkty) mają wg mnie sens, gdy rurka znajduje się blisko twarzy i możemy błyskawicznie z niej skorzystać.
UsuńOpisany przez Ciebie patent może być dobry, jednak równie dobrze (w podobnym czasie) mogę wydobyć butelkę z torby, napić się i ją schować (szczególnie z tak dobrym dostępem do kieszeni).
Czy torba radzi sobie z deszczykiem ? Czy w środku nie pluska woda? Czy zadowolony jest Pan z korzystania torby przez dłuższy czas ?
OdpowiedzUsuń