Lokalizator NotiOne Play - recenzja

Należycie do grupy osób, które raz po raz coś gubią lub nie mogą znaleźć kluczy wychodząc z domu? Lokalizator NotiOne może być tym, czego szukacie. Dla telefonu, dla kluczy, dla psa czy nawet dziecka. Sprawdźmy, jak to działa w praktyce!


A więc po kolei - co to jest?


NotiOne to niewielki lokalizator Bluetooth, który, po połączeniu z aplikacją na smartfona, pozwala odnaleźć naszą zgubę.

Niewielki bo jego wymiary to około 2,7 cm x 2,7 cm x 0,8 cm. Ważyć nie ważyłem, ale obstawiam kilka gramów. Malutkie i lekkie. Gumowa zawieszka pozwala na doczepienie do kluczy, plecaka czy innych rzeczy. Design prosty i neutralny.


No i dobrze, zaczepiamy lokalizator do często gubionych kluczy i co? NotiOne tak naprawdę oferuje dwie funkcję. Jedną, pozwalającą odnaleźć przedmiot znajdujący się niedaleko (np. w drugim pokoju, między poduszkami kanapy, itp). oraz drugą, z którą znajdziemy zgubę... na drugim końcu Polski. Jest to możliwe dzięki temu, że z pomocą przyjdzie nam ponad milion użytkowników namierzających sygnał. Brzmi ciekawie? 


Na wstępie jednak funkcja pierwsza, czyli szukanie w pobliżu. Po pobraniu aplikacji, zarejestrowaniu się i sparowaniu lokalizatora, wybieramy opcję szukania w pobliżu. Tym sposobem odpala się prosty radar, za którym podążając natrafimy prędzej czy później na naszą zgubę. Nie jest on w 100 procentach intuicyjny (zaledwie 4 'paski' zasięgu, brak wskazania kierunku) więc czasem trzeba trochę pokręcić się po mieszkaniu, jednak prędzej czy później zawsze trafimy do celu. Gdy mamy pewność, że lokalizator 'gdzieś tu leży', radar będzie wystarczający. 


Znajdując się w zasięgu zguby możemy odpalić sygnał dźwiękowy. Ten niestety jest zdecydowanie za cichy i przyda się jedynie w pomieszczeniu, gdy zguba leży na wierzchu. Zakopana pod poduchami kanapy czy w głośnym otoczeniu pozostanie nieodnaleziona.




Lokalizator działa też w drugą stronę - wciskając go dwukrotnie odpalimy sygnał dźwiękowy w telefonie (już zdecydowanie głośniejszy) pozwalający nam zlokalizować urządzenie. 


Aby zupełnie uniknąć sytuacji, gdy musimy w ogóle czegoś szukać, możemy zabezpieczyć się przed tym trybem 'Alarm'. Polega on na tym, że w przypadku rozdzielenia lokalizatora i telefonu na pewną odległość (ok 5 metrów), smartfon zacznie generować sygnał dźwiękowy  informując o zaistniałej sytuacji. Całkiem przydatne.


Drugą, zdecydowanie ciekawszą, funkcją NotiOne jest lokalizacja na odległość. Sam lokalizator nie posiada wbudowanego GPSa jednak łączy się za pomocą Bluetootha z każdym urządzeniem je obsługującym. A tych jest ponad 1 milion (a w tym momencie może i 1,5 miliona). Spytacie jak to możliwe? Otóż producent NotiOne powiązany jest ze spółką Netpis S.A. - właścicielem... Yanosika.  Kto zna, ręka do góry! Każdy, kto z Yanosika korzysta, jednocześnie pozwoli nam na odnalezienie zguby. 


Sami więc widzicie, że baza odbiorników sygnału naszego lokalizatora jest ogromna. Gdy urządzenie znajdzie się w pobliżu smartfona z odpalonym Yanosikiem (i oczywiście lokalizacją), następuję automatyczne połączenie i zaczytanie współrzędnych, które zostają zapisana na mapie.


Jak sprawdza się to w praktyce? Bardzo różnie, zależnie gdzie przebywamy i ilu użytkowników ww. aplikacji spotkamy po drodze :) Historię lokalizacji możemy sprawdzić zarówno jako punkty na mapie jak i spis ulic.



Przeglądając dane z wielu dni używania NotiOne zdarzały się takie, gdy praktycznie cała doba była odwzorowana na mapie, od wyjścia z domu rano do powrotu wieczorem. Były też dni, gdzie zaczytały się zaledwie 4 lokalizację, jednak należą one do zdecydowanej mniejszości. Podsumowując - ilość 'znaczników' jest zadowalająca.


Jak jest z ich dokładnością? Powtórzę się odpowiadając - bardzo różnie.  Niektóre punkty odwzorowane są wręcz wzorowo, niektóre trochę odbiegają od rzeczywistości, jednak mimo wszystko dają nam dobry podgląd na to, gdzie aktualnie znajduje się lokalizator.


Nie obejdzie się jednak bez dziwnych sytuacji, gdy nagle pojawiają się punkty bez żadnego poparcia w rzeczywistości. Np. wczytana lokalizacja o 1szej w nocy w centrum Warszawy, gdy lokalizator znajdował się cały dzień i noc 30 km od stolicy. Rzadko bo rzadko, ale czasem pojawiają się takie pojedyncze 'kwiatki'.


Jeszcze jedna uwaga - bateria. Ta w teorii powinna wystarczyć na rok, jednak praktyka pokazuje coś zupełnie innego. Szykujcie się na zmianę co 2 - 3 miesiące. Wymiana oscyluje w granicach 8 zł więc nie jest to aż tak uciążliwe. Warto jednak mieć ten fakt na uwadze - kiepsko byłoby przypomnieć sobie o padniętej baterii, gdy naprawdę będziemy potrzebowali sprawdzić lokalizację sprzętu.


Cena oscyluje w granicach 99 - 119 zł (zależnie od wersji). Do kupienia TUTAJ. Czy to dużo czy mało, pozostawiam własnej ocenie. Wg mnie nie jest to wygórowana kwota.


Podsumowując, czy NotiOne jest godny uwagi? Stwierdzam, że zdecydowanie tak. Pomimo kilku wad znajdzie duże grono odbiorców, którzy docenią gadżet tego typu. Osobiście znalazłbym dla niego zastosowanie jako lokalizator dla psa (doczepiony do obroży), dla dziecka w szkolnym plecaku, do samochodu czy kluczy. Oby nigdy nie trzeba z niego korzystać, jednak warto się zabezpieczyć na każdą sytuację.



PLUSY:

+ ogromna baza 'lokalizatorów'
+ małe wymiary
+ integracja ze smartfonem

MINUSY:

- krótka żywotność baterii
- cichy sygnał dźwiękowy
- raz na jakiś czas - dziwne wskazania lokalizacji

Komentarze