Fixed od Sharp as Fuck - recenzja

Polska scena customowych noży i narzędzi rozwija się w zadziwiającym tempie. I bardzo dobrze - mamy czym się pochwalić, nawet na skale europejską czy światową. W takiej sytuacji normalne jest, że niektóre projekty są do siebie bardziej lub mniej podobne. Zdarzają się jednak takie, których z całą pewnością nie uświadczymy nigdzie indziej, oprócz u oryginalnego autora. Świetnym przykładem mogą być wyroby ze stajni Sharp as Fuck. Miałem przyjemność przetestować ichniejszego fixeda i napisać o nim kilka słów. 


Na pierwszy rzut oka widać, że nie jest to typowy, tradycyjny nóż. Dziwny kształt, "brudne" wykonanie - można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że to dziwak lub brzydal. Ironicznie - w tym właśnie tkwi jego piękno i oryginalność. Czy przypadnie do gustu, czy nie - to już  kwestia indywidualna. Ale po kolei.


Na sam początek, chciałbym wyjaśnić zamysł powstania tego noża, który przedstawił mi sam autor. Otóż powstał on, co może wydawać się zaskoczeniem, jako produkt do codziennego noszenia dla ludzi, którzy lubią nosić przy sobie fixedy, jednocześnie nie wzbudzając niepotrzebnego zainteresowania. Stąd też zastosowanie otworu pod palec i minimalnych rozmiarów rękojeści, która w małym stopniu wystaje poza pochewkę (wpływa to na "fear factor"). Czy cel został osiągnięty? Zaraz się dowiecie.


Nóż otrzymujemy w prostej, acz pasującej kopercie. 


Dane techniczne:

Długość całkowita: 228 mm
Długość krawędzi tnącej: 125 mm
Grubość: 5 mm
Stal: 50hf z selektywnym hartowaniem
Pochwa: jucht




OSTRZE:

Całość ma 228 mm długości, aż ok. 125 mm to krawędź tnąca. Nóż i ostrze, mają niekonwencjonalną linię, której nie sposób porównać do żadnych dostępnych rodzai fixedów. 


Stal została zahartowana na 57-58 hrc. Wystarczająco - gwarantuje dobrą twardość i zadowalającą ostrość. 


U góry znajdziemy fałszywkę na ok. 75 mm. Grzbiet nie należy do najcieńszych - najgrubsze miejsce to ok. 5 mm, co zapewnia wygodne i pewne podparcie kciuka podczas pracy. 




Całe ostrze ma bardzo interesujący wygląd. Kształt, trawienia stali, wreszcie otwór na palec - wszystko to nadaje mu niedbały, wręcz brudny design. Nie oczekujcie tu idealnie symetrycznego wzoru czy otworu wyszlifowanego na perfekcyjny okrąg - fixed od Sharp as Fuck taki nie jest. I mi się to podoba!




Czego mi brakuje? Puncy makera, szczególnie takiej, pasującej do ogólnego klimatu :)

RĘKOJEŚĆ:

Drewniana rękojeść ma całe... 61 mm :) Wygodna, grubiejąca do dołu, zbita mosiężnymi pinami, z delikatnym profilowaniem pod palce. Jednak nie jest to właściwa część rękojeści, która czyni ten nóż wyjątkowym. Otóż wspomniany wyżej otwór w głównej mierze spełnia tę rolę. 






Z noża można korzystać na trzy sposoby. Pierwszy, kiedy zdecydowanie nie chcemy "włożyć palca w dziurkę" polega na położeniu 3 paluchów na drewnianej rękojeści, kciuka na grzbiecie i palca wskazującego pod początkiem KT. Jest w miarę wygodnie, da się korzystać, ale zdecydowanie nie jest idealnie. Warto również zauważyć, że brakuje jakiegokolwiek jelca, więc szansa na zacięcie się jest spora.


Drugim, zdecydowanie wygodniejszym sposobem, na korzystanie z fixeda, jest rozstawienie podobne do wspomnianego wyżej, z tym, że palec wskazujący ląduje w otworze. Przyznam szczerze, że z początku byłem bardzo sceptycznie do tego nastawiony i nie mogłem się przyzwyczaić. Była to jednak kwestia czasu, po którym stwierdziłem, że takie rozwiązanie jest... bardzo wygodne!



Nóż w tym ustawieniu trzyma się bardzo pewnie, nie ma prawa ruszać się w dłoni (niezależnie czy mokrej czy suchej). Żaden jelec nie daje nam takiego poczucia bezpieczeństwa jak ten otwór. 

Bardzo wygodne jest również "dźganie" - nóż trzymany w odwrotnej pozycji, z małym palcem w otworze, bardzo dobrze dopasowuje się do dłoni.


Mała uwaga - odczucia, co do wygody użytkowania, zależą od rozmiaru dłoni. U mnie nóż się dopasował, u innych może nie być już tak "różowo". Warto przed zakupem skonsultować się z makerem.



POCHWA:

W zestawie otrzymujemy również pochewkę. Została wykonana zjuchtu o grubości 2,5 mm przy pomocy włoskiej plecionki SLAM. Dopasowana na mokro, a następnie głębokiego woskowana na gorąco dzięki temu jest dopasowana do noża bardzo dobrze. Ten wychodzi z lekkim oporem, a podczas wkładania, w miejscu otworu czujemy lekkie "kliknięcie" (prawie jak w kydexie ;) ). 



Sam z siebie nie wypadnie przy normalnym użytkowaniu - potrzeba chwile się naszarpać, trzymając ją do góry nogami, aby fixed się wysunął. 


Znajdzie się również zaczep na pasek (przy pomocy guzika - nie ma potrzeby zdejmowania całego paska aby odpiąć pochwę). Ma to swoje plusy, ale i minusy. Od razu zaznaczę, że jest za mała. Pod wąski, skózany pasek pasuje akurat, jednak na Bagnetowym pasie zapina się "na styk". Tak ciągle napięta szlufka nie daje poczucia bezpieczeństwa podczas noszenia.


Warto zauważyć, że szlufka ta kończy się mniej więcej na wysokości rękojeści włożonego noża dzięki czemu uzyskujemy mały fear factor podczas noszenia - wystaje z niej jedynie ok. 47 mm drewnianej rękojeści.


Ale, ale! Coś tu nie gra. Czyżby autor nie przemyślał kwesti szlufki? Wręcz przeciwnie! Po prostu to nie jest właściwa pozycja używania tej pochwy! Otóż powinna być noszona IWB czyli "inside body waist". Jak to działa? Pochwę wsuwamy za spodnie, odpinamy szlufkę i przekładamy pod paskiem. W ten sposób po prostu nie idzie zgubić noża. Plus jest praktycznie niewidoczna (wystaję minimalna część rękojeści).


Jego wydobywanie również jest wygodne. Wyciągamy go najpierw serdecznym palcem i kciukiem, a, gdy ten już się pojawi, wkładamy wskazujący palec do otworu.


Przyznam szczerze, że z początku nie byłem zupełnie przekonany do tego rozwiązania. Jednak przetestowałem go na własnej skórze i stwierdzam, że jest... bardzo wygodne! Nóż mamy zawsze pod ręką, gotowy do wydobycia naprawdę szybko. Jego dostępność można śmiało porównać z folderem w kieszeni. Sprawa troszkę komplikuje się, gdy mamy na sobie dużo warts ubrań (np. bluzę i kurtkę). Wtedy dostęp jest lekko ograniczony.



Siadałem, chodziłem, biegałem - po chwili przyzwyczajenia rozwiązanie jest naprawdę proste i skuteczne. Szybki dostęp do noża, niewidoczny z zewnątz, wolna kieszeń, pewność, że nie zgubimy zestawu - chyba stanę się fanem IBW.

Nóż jest praktycznie niewidoczny już pod cienką koszulką.

Nie testowane przeze mnie, ale moje opini mogą nie podzielać właściciele porządnych, taktycznych kałdunów ;)




TESTY:

Środowiskiem naturalnym noża jest codzienne noszenie, i tak go też testowałem. Nie omieszkałem jednak sprawdzić wytrzymałości również w leśnych klimatach :)


Miasto:

Z jednej strony nóż ma aż 228 cm długości ("aż" bo rozpatruję go teraz w kontekście miejskiego fixeda). Z drugiej jednak strony, dobrze sprawdza się jako codzienny pomocnik. Śmiało możemy trzymać go w plecaku, torbie, a nawet kieszeni, nie czując go. 

Sam nie jestem wielkim zwolennikiem fixedów przy pasku w miejskiej dżungli, ale, dla dobra testów, również sprawdziłem taką opcję. Co muszę zauważyć - minimalnie wystająca, poza krawędź pochewki, rękojeść, sprawdza się świetnie. Zestaw w żaden sposób nam nie przeszkadza - podczas chodzenia, schylania się, siadania. Po prostu nie czujemy, że mamy go przy sobie. Pamiętam, jak kiedyś testowałem Taktycznego Obozowca od Kwaśnego. Jedynym problemem z pochewką było właśnie obcieranie rękojeści o skórę. Tu niczego takiego nie uświadczymy. 

Zdecydowanie oryginalny zestaw EDC :)

Tak jak wspominałem na początku, nóż został tak zaprojektowany, aby mieć jak najniższy fear factor w mieście. Czy to się udało? Hmm... i tak, i nie. 

Z jednej strony jak najbardziej. Minimalnie wystająca rękojeść z pochwy czy kieszeni nie przyciąga aż tak niepożądanych wzroków i nie wzbudza obaw. Widząc taki kawałek drewienka, obstawiałbym raczej, iż w kieszeni chowa się jakiś neck. Z kolei noszona zgodnie z przeznaczeniem, nie jest w ogóle widoczna pod ubraniem.


Sprawa jednak trochę się zmienia, gdy nóż wyjmiemy. Wtedy, na końcu małej, niepozornej rękojeści, ukazuje się kawał dziwnego, "brudnego" nożydła :) A to może już zostać różnie odebrane. Mimo wszystko, dopóki nie wyjmiemy go w autobusie, w tłumie ludzi, projekt spełnia swoją rolę.


Jak sprawuje się jako miejski fixed? Bardzo dobrze. Wszelkie powierzone mu zadania wykonuje "bez zająknięcia". Otwieranie paczek, przecinanie kabli, inne prace biurowe. Bez problemów.


Jego wymiary i ostrość wykazują, że niestraszne mu również zadania ściśle kulinarne. Tu jednak może przeszkadzać wydatny "brzuszek" i duża grubość, co widać na filmie.



LAS:

Tak, jest to dobry fixed do miasta, nawet dla ludzi nie do końca przekonanych do takiego pomysłu. A czy w weekend możemy go z równym spokojem zabrać do lasu? Sprawdźmy.

Poza miastem, bez obaw o ciekawski wzrok i komentarze ludzi, nosze nóż przy pasku w pochewce. Przy takiej aurze często jednak zakładam rękawiczki Mechanix Wear M-Pact 2 Covert Black. Minimalnie wystająca rękojeść może czasem stawiać kłopoty, aby ją "uchwycić" i sprawnie wyjąć. Mały otwór, do podczepienia paracordu, ułatwiłby sprawę.

Nie czepiajmy się jednak szczegółów i weźmy się do pracy. Na początek za rąbanie. 


Chwyt, przy użyciu otworu, jest wygodny i rąbanie idzie sprawnie. Warto jednak na tą czynność zaopatrzyć się w jakiekolwiek rękawiczki, ponieważ palec wskazujący może się obić z każdej strony otworu i przy dłuższej pracy komfort jest co raz mniejszy. Można zawsze zmienić chwyt.

Naostrzy patyk? Naostrzy, bez problemów.


A co z ciężkim testem terenowym, czyli batonowaniem? Konstrukcja i grubość wydają się godne zaufania dlatego przystąpiłem do testów. 


Wynik? Jak najbardziej pozytywny. Fixed od Sharp as Fuck nadaje się również do batonowania. Duża grubość, ostrość i mała rekojeść sprawiają, że batonowanie jest bardzo wygodne.



Warto zauważyć, że ok. 3/4 powierzchni całego noża to czysta stal, a rękojeśc to jedynie mały kawałek. Dzięki temu czujemy się pewnie, podczas cięższych prac, że nic w nim nie uszkodzimy. Odczucie to potęguję również "brudny" styl - dzięki temu obchodzimy się z nim inaczej niż ze świecącym, wypicowanym egzemplarzem. I bardzo dobrze - nóż jest do pracy, a nie do leżenia na półce :)



PODSUMOWANIE:

Testowany fixed od Sharp as Fuck to niewątpliwie oryginalny i wyróżniający się produkt dla odważnych. Niektórym się nie spodoba, nie będzie pasował do każdego zestawu EDC, jednak ma coś w sobie, co przyciąga uwagę. Sprawdzi się w mieście, co jest jego środowiskiem naturalnym, ale da również rade w lesie, przy cięższych zadaniach. Warto spojrzeć na tą, i inne prace powyższego makera. Posiada niejeden ciekawy projekt. Osobiście polecam, mi przypadł do gustu. Pokuszę się o stwierdzenie, że jest tak brzydki, że aż ładny :)



PLUSY:

+ design
+ wygoda użytkowania
+ funkcjonalność


MINUSY:

- dla niektórych: design
- przy dłuższych, cięższych pracach może nie być wygodnie



Nóż do testów użyczył Sharp as Fuck (strona internetowa). Dzięki!

Komentarze