Plecak Helikon Matilda - recenzja

Kto by nie chciał wziąć plecaka i zniknąć do lasu na kilka tygodni? No ba, większość z nas. Jednak, na taki hipotetyczny wypad, potrzebowalibyśmy dużego plecaka (szczególnie w zimę). Na przeciw ponownie wychodzi nam produkt powstały z kooperacji mocnego i doświadczonego zespołu - Helikon oraz SurvivalTech. Kolejny produkt serii Bushcraft Line (po min. całkiem udanej torbie Satchel). Oto plecak Matilda o pojemności 55 litrów. Jeśli potrzebujecie dużego plecaka, koniecznie przeczytajcie recenzje. 



'Outdoorowcy' starszej daty mogą od razu zauważyć podobieństwa do popularnej konstrukcji ALICE. I prawidłowo. Matilda jest swego rodzaju jego nową, przeprojektowaną wersją, z której pozbyto się wszelkich wad oryginału.



Plecak wykonany został ze sprawdzonego, często używanego, materiału Cordura 500D połączonego z wysokiej jakości nylonem 210D. Większości z Was te liczby pewnie nic nie mówią, tłumacząc bardziej po ludzku - materiały odporne na uszkodzenia mechaniczne, wodę, z drugiej strony łatwo łapią brud. Jednak nie jest to sprzęt do leżenia na półce :) 

Plecak zapakowany na 4 dniową wyprawę.

Dodatkowo został wzmocniony w newralgicznych punktach (spód, kieszenie, dolna część pleców). 


Pojemność to wspomniane wcześniej 55 L. Zwracam na to szczególna uwagę, ponieważ na wielu stronach spotkacie się z mylną informacją, jakoby były to 35 L. Potwierdzone info - Matilda jest bardzo pojemna i spokojnie wystarczy na kilkudniowy wypad do lasu.


Waga to 1670 g. Mamy sporo materiału, taśm, pasków, klamr oraz aluminiowy stelaż (nie taki jak w ALICE) wraz z płytą z tworzywa sztucznego. Musi to swoje ważyć.


Prześledźmy budowę tego tworu, krok po kroku, jednocześnie opisując moje przemyślenia i wrażenia z użytkowania. 


W  skrócie pisząc, plecak składa się z pojemnej komory głównej oraz trzech małych, zewnętrznych kieszeni. 


Patrząc od góry, nie znajdziemy tu niespodzianek - uchwyt do przenoszenia, solidny i dobrze wszyty (zapakowana Matilda potrafi swoje ważyć). 


Pokrywa komory głównej wyposażona jest w bardzo pojemną kieszeń zapinaną na suwak. Polecam wkładać tu stosunkowo lekkie przedmioty, do których potrzebujemy mieć błyskawiczny dostęp, np. mapa czy apteczka. Cięższe rzeczy będą 'chwiać' konstrukcją podczas chodzenia.


 Na przedzie panel Velcro z naszytym logiem producenta. Możemy zastąpić je czymkolwiek chcemy :)


Część charakterystyczna i rzucająca się w oczy - trzy przednie kieszenie zamykane na sznurek ze ściągaczem oraz pokrywę zamykaną na klips. Dzięki temu, pomimo, że kieszenie są na zewnątrz, możemy być spokojni o sprzęt tam ukryty. 




Tu pojawiło się pierwsze 'ale' z mojej strony. Kieszenie to dobry pomysł, bo wprowadzają możliwość organizacji i szybkiego dostępu do zawartości, jednak są bardzo duże. Wejdzie tam hamak, ciuchy, butelka wody i wiele więcej. Czego się więc czepiam? Całkowite wypełnienie kieszeni może sporo ważyć, a wtedy przyjmujemy nienaturalną pozycję podczas marszu, robiąc przeprost odcinka lędźwiowego, który szybko odczujemy. Musimy więc pamiętać, żeby, pomimo dużej pojemności, z głowa pakować Matilde. 



Wspomniane kieszenie zostały naszyte przelotowo co oznacza, że między nimi a plecakiem są wolne przestrzenie - odpowiednie do włożenia noża, toporka czy kijków trekkingowych. 

Nie mogło oczywiście zabraknąć loga serii Bushcraft Line, dumnie sygnującego produkt. 


Matilda nie oferuje nam niestety mnogości małych kieszeni. Są dwie na klapie (stosunkowo duże) i opisane przed chwilą trzy przednie. Brak małego organizera rozwiązano poniekąd oferując szeroki zakres paneli MOLLE/PALS, które znajdziemy dosłownie wszędzie. Po bokach, na pasie biodrowym, spodzie, a nawet wewnątrz komory głównej. 





Jest to swego rodzaju rekompensata, jednak brakuje chociażby kilku taśm lub przegródek w którejś kieszeni, aby uporządkować drobiazgi jak folder lub latarka, bez konieczności dokupowania dodatkowego organizera. 

Plecak możemy 'skompresować' do odpowiednich rozmiarów za pomocą bocznych pasków. 


Jeśli chodzi o sam system nośny, jest tu sporo różnic w porównaniu z ALICE. Pierwsza i najbardziej znacząca - zrezygnowano ze stelaża. Miało to wpłynąć pozytywnie na mobilność i wagę produktu. Oczywiście tak się stało i, wg mnie, było to trafne rozwiązanie.

Same 'plecy' składają się z dwóch poduch dające nam pewien komfort i, w założeniach, wentylację. Z tym drugim jest kiepsko, ponieważ nie odstają one aż na tyle, aby zapewnić swobodny przepływ powietrza. 



Sztywność tej części plecaka zapewnia aluminiowy stelaż oraz płyta z tworzywa sztucznego, schowana w kieszeni wewnątrz. Jest to rozwiązanie sprawdzające się dobrze, jednocześnie mający dobry stosunek komfortu do wagi (zdecydowanie lepszy niż tradycyjny stelaż z ALICE). W razie potrzeby możemy go wyjąć.


Szelki są szerokie i zostały wyposażone w szereg 'wspomagaczy'. Oczywiście jest to pas piersiowy oraz szeroki pas biodrowy. Wszystko w pełni regulowane dla komfortu użytkownika (a pas biodrowy dodatkowo można odpiąć). Same szelki sprawdzają się przyzwoicie, chociaż spotkałem się z wygodniejszymi. 


Nadmiar troków i pasków w łatwy sposób zabezpieczamy, aby nam nie przeszkadzały obijając się podczas marszu czy zaczepiając o gałęzie. 


Przejdźmy do komory głównej. Ta zamykana jest przy pomocy wspomnianej wcześniej klapy z dwoma klamrami. Na jej spodzie znajduje się siatkowa kieszeń zapinana na suwak, bardzo pojemna. 



Dalej są kominy, dokładnie dwie sztuki. Dobre rozwiązanie, które pozwala jako tako regulować kształt Matildy, zależnie od ilości przenoszonego szpeju. 


Na samej górze znajdziemy wspomniany wyżej panel MOLLE/PALS oraz zaczep na drobniejszy gadżet, który chcemy mieć zawsze w widocznym i łatwo dostępnym miejscu, np. latarkę. 


Suwak poniżej kryje kieszeń na stelaż i płytę z tworzywa sztucznego. 




O systemie mocowania na Camelbacka nie wspominam, to już stały punkt :)


Tak oto przedstawia się nowy produkt z serii Buscraft line, dziecko SurvivalTechu oraz Helikona. 


Jakie są moje odczucia po dłuższym (kilkumiesięcznym) użytkowaniu?

Weekendowe testy w Puszczy Augustowskiej :)

Plecak jest wygodny. System nośny, szelki, pasy kompresyjne pozwalają dopasować indywidualnie kształt. Jednocześnie same 'plecy' z wkładką są na tyle sztywne, że rzeczy wewnątrz nie wbijają się w ciało i nie odkształcają Matildy.



Sam plecak jest bardzo pojemny i pomieści sporo szpeju, jednocześnie musimy jednak pamiętać o umiejętnym jego rozmieszczeniu - zbyt przeładowane kieszenie zewnętrzne negatywnie wpłyną na komfort pleców. 

Sam kształt załadowanej Matildy również jest specyficzny. Przyzwyczajony jestem do modeli bardziej 'zbitych' i wysokich. Ten jest raczej szeroki i gruby. Czasem przeszkadza to podczas przebijania się przez krzaki i gałęzie. W góry się nie sprawdzi.


Z drugiej strony mała ilość bagażu (zarówno w komorze głównej jak i małych) sprawia, że plecak traci całkowicie swój kształt i przypomina bardziej worek niż produkt z reklam i stron internetowych :)


Nie mogę nie wspomnieć o braku małych kieszonek, które można by sprytnie zaadoptować w większych przegródkach. Doczepienie organizera to żaden problem przy tej ilości paneli, jednak nie w tym cała sztuka, co by dokupywać dodatkowe pouche. 

Cena: 359 zł. Niewiele, jak na plecak o tej pojemności. 


Jest to dobra alternatywa na długie wyprawy bushcraftowe, na które zmuszeni jesteśmy zabrać dużą ilość sprzętu. Jakość wykonania, jak zwykle, stoi na najwyższym poziomie więc Matilda bez problemu spełni rolę 'woła roboczego' na długie wypady, jeśli nie chcemy martwić się zarówno o plecak jak i bezpieczeństwo jego zawartości. Kilka aspektów można by poprawić, więc po cichu liczę na idealną Matildę II ;)


PLUSY:

+ jakość wykonania
+ pojemność
+ ciekawe rozwiązania

MINUSY:

- zbyt duże kieszenie boczne
- kształt 
- brak małych organizerów

Komentarze

  1. Świetny opis...
    Dzięki Tobie jednak kupuję Matylde.
    Dzięki 👍

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę zastanawiałem się między matildą a nomą 45l sił specjalnych wybrałem nomę ale jako fan plecaka alice którego uwielbiam zachwycam się tą konstrukcją jaką jest matilda ale wolał bym aby te kieszenie 3 były na molle i można by było je wypiąć bym się bardziej radował tym bardziej że mam już plecak z Helikonu i jest świetny :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz