Lampka Czołowa Biolite HeadLamp - recenzja

Dobra czołówka nie jest zła :) Warto zainwestować raz i używać praktycznie przez cały rok - na rowerze, campingu, podczas biegania czy wieczornego spaceru. Do tej pory sprawdziłem sporo modeli, głównie marki Olight. Jak to w życiu bywa - bywały lepsze i gorsze. Dla odmiany dzisiaj recenzja latarki od zupełnie innego producenta - Biolite HeadLamp



Biolite to amerykańska firma skupiająca się głównie na rozwiązaniach kempingowych. Jednym z bardziej rozpoznawalnych projektów jest kuchenka turystyczna z wbudowanym powerbankiem - CampStove. Przy odrobinie szczęścia za niedługo zobaczycie na łamach bloga recenzję tego kontrowersyjnego gadżetu. Teraz jednak zajmijmy się ichniejszym światłem.


SPECYFIKACJA:
  • waga: 69 g
  • wymiary: 85 x 86 x 23 mm
  • jasność: 100-230-330 Lm (3 tryby)
  • zasięg światła: od 16 do 75 m
  • czas pracy: 40 h (tryb najniższy) / 3.5 h (tryb najwyższy)
  • bateria: 900 mAh, ładowana przez microUSB
  • tryby: światło białe rozproszone, białe migające, halogen, czerwone ciągłe, czerwone migające

HeadLamp to stosunkowo mała, lekka i poręczna czołówka. Jej przeznaczeniem będzie więc zarówno biwak, turystyka jak również codzienny sport - bieganie czy rower.


Pierwsze wrażenie jest pozytywne, zarówno pod względem wykonania jak i designu. Do wyboru są 4 kolory, recenzowany to 'teal' - bardzo ciekawy i w sumie ładny :)


Sama konstrukcja - tradycyjna. Pasek do założenia na głowę, z przodu źródło światła, z tyłu bateria dla przeciwwagi, u boku regulacja. A więc po kolei.

Sama opaska, można powiedzieć, składa się z dwóch części. Wąska, rozciągliwa połowa o szerokości 2 cm znajdująca się z tyły głowy oraz szersza (2,5 cm) - z przodu. Dzięki temu zabiegowi czołówkę nosi się pewnie i wygodnie i nic nie uwiera, szczególnie w okolicach czoła. Obustronna regulacja pozwala dostosować ją do każdego rozmiaru głowy czy kasku. 




Całe okablowanie (jak i źródło światła) zatopione zostało w materiale szerokiej części. Jakie to ma praktyczne zastosowanie - nie wiem. Z początku myślałem, że zapobiega zaczepieniu o inne przedmioty, np. w plecaku, jednak reszta przewodu jest puszczona 'luzem'. Na pewno prezentuje się to ciekawie i schludnie, strach jednak pomyśleć, jak problematyczna będzie naprawa, gdy zajdzie konieczność, np. zreperowania styków przewodu z diodami. 




Zasilanie wychodzi z akumulatora o pojemności 900 mAh znajdującego się na potylicy. Od spodu zamontowano gniazdo ładowania (microUSB) oraz 4 diody sygnalizujące poziom baterii. 




Czy ładowany akumulator to dobre rozwiązanie dla czołówki? Tu zdania są podzielone, jednak moim zdaniem tak. W dobie wszechobecnie dostępnych ładowarek, kontaktów, portów USB, takie rozwiązanie jest zdecydowanie wygodne i oszczędne, szczególnie, gdy ktoś często ze sprzętu korzysta (np. codzienne bieganie czy jazda na rowerze). Z drugiej strony schody zaczynają się np. przy dłuższej wyprawie w teren, kiedy zamiast wrzucić do kieszeni zapasu paluszków musimy kombinować z powerbankiem, jednak 'coś za coś'. 


Jeśli chodzi o samą wygodę noszenia, jest bardzo dobrze. Poprawnie wyregulowana czołówka ściśle przylega do głowy, zbytnio nie odstaje, przez co dobrze współpracuje np. z czapką. Jej mała waga (69 g) pozwala na korzystanie podczas aktywności takich jak bieg, jazda na rowerze po wertepach czy szybki marsz górski. Trzyma się pewnie, nie uwiera, nie ciąży. Za wygodę użytkowania - plus.




Warto też wspomnieć, że sprzęt spełnia normę IPX4 co oznacza, że jest 'odporny na zachlapania i strumień wody o wydajności 10 litrów na minutę'. W praktyce - nie musimy obawiać się deszczu.

Przejdźmy do części właściwej, która zapewne najbardziej Was interesuje, mianowicie - światło.


Na wyposażeniu HeadLampa mamy dwie diody - jedną do światła białego rozproszonego, drugą do skupionego, trzecią do światła czerwonego.





Znajdują się one w 'bazie' usytuowanej w centralnej części czołówki. Jest ona regulowana, z możliwością opuszczenia o około 45 stopni w dół. 


Mały przycisk do włączania i zmiany trybów znajduje się zaraz za 'dzyndzlem' do regulacji pozycji. Szkoda, że i w tym miejscu producent poszedł na estetykę i minimalizm, ponieważ te dwa elementy są po prostu za małe w niektórych sytuacjach. 

Gdy włączamy / regulujemy gołą ręką - jest OK. Jednak w zimę, po nałożeniu nawet cienkiej rękawiczki, zaczynają się schody bo przycisk nagle robi się trudno dostępny. O operowaniu w grubej rękawicy możemy zapomnieć. Dobrze sprawdziłby się tutaj patent od Olighta, który pozwala odpalać światło na ruch (wykorzystany np. w czołówce H05S Active).


Wracając do diod, pierwsza generuje 100 lumenów świecące na około 16 metrów. Jest to światło rozproszone, służące bardziej do oświetlania bliskiego otoczenia, np. podczas powolnego marszu czy obozu wieczorem. 

Kąt świecenia jest na prawdę szeroki, jednocześnie nie oślepiając osób w niedalekiej odegłości przed nami. 


Druga, oferująca tryb halogenu, generuje 230 lumenów i świeci na około 75 metrów. Ta sprawdzi się np. podczas biegania w lesie czy nocnej wędrówki, gdy wcześniej chcemy dostrzec przeszkody.


Oczywiście 'co dwie diody to nie jedna' i możemy odpalić dwie jednocześnie, dając tym samym światło o mocy 330 lumenów. Takie połączenie sprawdzi się np. podczas szybkiej, leśnej przejażdżki rowerowej, gdy chcemy dużo wcześniej zaobserwować przeszkody, jednocześnie mając podgląd na otoczenie. 


330 Lm starzy nam na wiele sytuacji, jednak nie jest to dużo. Czasem brakowało mi możlwiości dostrzeżenia czegoś w oddali czy skupienia wiązki światła. Również podczas szybkiej jazdy rowerem z wieloma 'winklami', gdy wcześniejsze dsotrzeżenie przeszkody jest mile widziane. Ale i tak nie ma tragedii. 

Światło skupione

Światło rozproszone
Dwie diody



Dioda czerwona przyda się jako światło pozycyjne lub ostrzegawcze. Zarówno ona, jak i biała, mogą działać w trybie pulsacyjnym.


Bardzo pozytywnym dodatkiem jest całkowicie dowolna regulacja natężenia światła. Niezależnie od trybu, dłuższe przytrzymanie przycisku stopniowo obniża moc, aż uzyskamy taki, jaki chcemy. Mieliście sytuację, że jeden tryb był za mocny, a drugi za słaby? No właśnie ;)

Tak to wygląda w praktyce:


Najwyższy tryb światła pozwoli na zabawę przez 3.5 godziny, najniższy (5 Lm) na 40 godzin. Wynik w porządku, ni to świetny, ni to kiepski. Pełne ładowanie trwa do 2.5 godziny.


Regularna cena to 199,99 zł, w promocji 149,99 zł (do kupienia w sklepie PAKER). Z jednej strony niby nie dużo, jak za czołówkę z akumulatorem. Z drugiej jednak w tej cenie możemy znaleźć modele oferujące dużo większa moc światła. Powiedziałbym, że stosunek regularnej ceny do mocy nie jest najlepszy. Promocyjna wygląda dużo lepiej.


Podsumowując, BioLite HeadLamp to czołówka wyróżniająca się na pewno designem, kolorami i wykonaniem. Sprawdzi się dobrze jako światło 'codzienne' - do biegania, na rower, do domu. Szczególnie, że jest naprawdę wygodna i ładowana przez USB. Jednak stosunek regularnej ceny do mocy wypada blado, w promocji jednak warto rozważyć.



PLUSY:

+ design i kolory
+ wygoda użytkowania
+ płynna regulacja mocy

MINUSY:

- stosunek cena - moc
- zbyt mały przycisk

Komentarze