Olight H05S Active - recenzja

Latarki - nieodłączny element zestawu EDC. Do tej pory przyszło mi przetestować kilka produkt tego typu:

Znalazło się coś z każdego rodzaju - szperacze, podręczne latareczki, czołówki. Z racji jesiennej, ponurej aury, z chęcią przyjąłem od sklepu Militaria nowy obiekt testów - Olighta H05S Active. Zapraszam na recenzję.


Olight przychodzi do nas w prostym opakowaniu. W środku nie znajdziemy wiele, jedynie to, co niezbędne: latarka, firmowe baterię i instrukcja obsługi.






Pomińmy dodatki i zabierzmy się za samą czołówkę. Na sam początek, specyfikacja:


  • źródło światłą: dioda Cree XM-L2
  • żywotność diody: 50000 godzin
  • zasięg skuteczny - 60m
  • zasilanie: 2 baterie 1,5V (AAA)
  • obudowa: tworzywo sztuczne
  • włącznik: elektroniczny, typu klik
  • wymiary: 56 mm x 36 mm
  • waga: 47 g

Tryby pracy / czas świecenia:

  • 200 / 120 lumenów-10 minut / 200 minut
  • 30 lumenów- 8,5 h
  • 10 lumenów - 24 h



Pierwsze, co rzuca się w oczy po wzięciu latarki do reki, to jej gabaryty, Jest bardzo lekka i mała, a w przypadku czołówki jest to bardzo ważna cecha. Dzięki temu H05S wygodnie leży na głowie, nie odstaję, nie porusza się (nawet podczas biegania), a do jej utrzymania wystarczy tylko jeden pasek. Na początek, duży plus.




Spójrzmy na samą budowę, która jest prosta jak cep. Regulowany, rozciągliwy pasek i latarka. Tą możemy ustawiać w pionie, pod kątem około 30 stopni. 





Otwierając korpus ukaże nam się miejsce na baterię. Do zasilania używane są dwa małe paluszki (AAA) lub akumulatorki. Część na pewno powie, że korzystanie z takich baterii to przeżytek, mi jednak takie rozwiązanie pasuję. Baterię 1,5V są powszechnie dostępne i tanie, nie problem więc je często wymieniać lub mieć przy sobie zapas. Miła odskocznia po wspomnianym wyżej S1 Baton, gdzie do zasilania użyte jest CR123 - stosunkowo trudno dostępna i droga bateria (ok. 10 zł za sztukę). Tutaj, wydając te same pieniądze, kupimy ok. 6 sztuk, które starczą na długie godziny świecenia. 



Po wyjęciu baterii napotykamy małą, przyjemną niespodziankę. Biegun dodatni jest oznaczony tradycyjnym 'plusem' oraz... podświetlany (nawet gdy nie ma baterii). Światło załącza się za każdym razem po otwarciu pokrywy. Niby nic, jednak podczas wymiany baterii w nocy możemy docenić ten dodatek.





Użyta dioda to XM-L2 (taka sama jak we wspomnianym wyżej Batonie). Zapewnia nam strumień zimnego światła o natężeniu 200 lumenów (w najmocniejszym trybie). Przed przegrzaniem chroni Active System Management - system, który po 10 minutach pracy na 200 lumenach, ogranicza natężenie prądu dając 120 lumenów. Po wyłączeniu i ochłodzeniu latarki, znowu świeci pełną mocą. 



Oprócz białego światła, Olight oferuje również dwie czerwone diody. Po szybkim, podwójnym kliknięciu, główne światło wyłącza się, na rzecz dwóch małych, umieszczonych po bokach. Tu możemy przełączać między światłem ciągłym a migającym. Może spełniać rolę ostrzegawczą. 




Wszelkie tryby przełączamy za pomocą dużego, elektronicznego włącznika typu 'klik'. Pozwala to na łatwą obsługę, nawet w grubych rękawiczkach czy przy zmarzniętych palcach.




Jest tu jednak pewne udogodnienie, z którym spotykam się po raz pierwszy. Mowa tu o systemie 'Hands free'. Jak to działa? Poprzez przytrzymanie przycisku na dowolnym trybie, przechodzimy w obsługę bezdotykową. Ruch dłoni przed frontem latarki (w odległości do 10 cm) powoduje jej włączanie i wyłączanie. Z początku pomyślałem 'Fajny gadżet, ale raczej jako ciekawostka'. Szybko się z tego wycofałem. To jest naprawdę pożyteczna funkcja  w wielu sytuacjach - w grubych rękawicach, z brudnymi czy zajętymi rękoma (używając wtedy przedramienia).



Klasa wodoodporności latarki to IPX4. Znaczy to tyle, że bez obaw możemy używać jej podczas deszczu, zachlapywać czy trzymać w wilgotnym miejscu. Jest też odporna na upadki z ok. 1 metra, chociaż wg mnie wytrzyma więcej, biorąc pod uwagę jej prostą budowę.


UŻYTKOWANIE

Skoro przeszliśmy już przez część teoretyczną, weźmy się za to co ważne, czyli jak Olight H05S sprawuje się w praktyce.


Co jest ważne w przypadku czołówki to fakt, jak trzyma się na głowie. Pasek, który tu znajdziemy, jest stosunkowo szeroki i rozciągliwy. Klamra do regulacji skutecznie pozwala ustalić żądaną szerokość, o którą nie musimy się martwić (nie rozregulowuje się).






Dzięki temu, że pasek jest elastyczny, nie ma konieczności ciągłej zmiany szerokości, np. gdy raz nosimy ją w czapce, a raz bez.



Wspomniane wcześniej gabaryty Olighta to duży plus. Mała, lekka latarka zawieszona na czole nie przeszkadza, nie obija się i nie ciąży. Niezależnie czy idziemy powoli, biegniemy czy jedziemy na rowerze (tu się sprawdza bardzo dobrze dzięki szerokiej wiązce światła).



Pora ją włączyć. Jak wspominałem wcześniej, dostępne są 3 tryby. Pierwszy, najmocniejszy, oferuje aż 200 lumenów (przez pierwsze 10 minut, potem zostaje ograniczony do 120 lumenów). Podana przez producenta wartość 60 m zasięgu świecenia nie jest przesadą. Z racji szerokiej wiązce światła, latarka skutecznie oświetla obszar przed nami. Czepiając się, można narzekać na brak regulowanej soczewki i zooma, jednak zdecydowanie wpłynęłoby to na wymiary Olighta.


Odległość ok. 20 metrów na otwartym terenie.

Najwyższy tryb docenimy w kompletnych, leśnych ciemnościach, podczas wypraw czy jazdy rowerem. Czas łącznej pracy to 210 minut.



Drugi tryb pracy oferuję 30 lumenów. Porównując liczby można stwierdzić, że różnica jest bardzo duża, jednak i on oferuje sporo. Natężenie światła jest znacząco mniejsze, ale wciąż może być wykorzystywana w wielu sytuacjach. Wystarczy w pomieszczeniach, na małych odległościach czy np. w ciemnym lesie, już po rozbiciu obozowiska. Warto skorzystać, szczególnie, że czas pracy wydłuża się znacząco, do 8,5 h.





Ostatni tryb to jedyne 10 lumenów. Mocniejszy od typowego 'moona' jednak również przydatny podczas czytania, oświetlania namiotu, wnętrza plecaka czy małych pomieszczeń. Poświeci tak całą dobę.


Wspominałem wcześniej o czerwonych diodach, które mogą świecić w trybie ciągłym i pulsacyjnym. Nie ma co tu się bardzo rozpisywać - są, świecą, działają. Mogą być użyte np. do informowania o naszym położeniu.


Kilka porównań trybów:


1) Odległość 5 metrów:





2) Otwarty teren:




3) Pomieszczenie:




4) Wieczór:






Cena Olighta H05S to 129,99 zł (do kupienia TUTAJ). Czy jest to dużo czy nie, pozostawiam to do indywidualnej oceny. Wg mnie jest adekwatna. Dostajemy prosty, niezawodny, tani w eksploatacji i dobrze świecący produkt, którego możemy używać cały rok. Zadowalające natężenie światła, zasięg świecenia, ciekawy tryb 'Hands free'. Zdecydowanie polecam!




PLUSY:

+ prostota
+ długość świecenia i natężenie światła
+ tryb 'Hands free'
+ zasilanie bateriami AAA

MINUSY:

- brak regulowanego skupienia światła (czepiając się)


Komentarze

Prześlij komentarz