Klucze, to ten rodzaj EDC którego nie da się zastąpić, a
wygoda w ich noszeniu i przejrzystość używania jest dla mnie szczególnie ważna.
W moim przypadku do noszenia mam ich bardzo dużo. Co sprawiało, że pęk kluczy
był bardzo duży i ciężki a noszenie w kieszeni stawało się katorgą. Długo
myślałem, przeglądałem internet w poszukiwaniu inspiracji i sprawdzałem różne
konfiguracje. Dziś pokażę Wam konfigurację kluczy która jak na razie przetrwała
bez zmian w mojej kieszeni. Szczególnie, że Adam pokazał wam swoje klucze już
dawno(LINK) a ja miałem zrobić to zaraz po nim, ale artysta nie pokazuje
niedokończonego dzieła, prawda?
Jedziemy.
Główny brelok wygląda tak:
A co na nim?
Klucz od domu - stwarza najwięcej problemów, bo jest długi i
ciężki, najchętniej bym się go pozbył.
Klucz od skrzynki na listy - próbowałem opcji bez klucza,
ale nigdy nie chciało mi się potem schodzić do skrzynki(mieszkam na 3 piętrze).
Latarka Maglite Solitaire - z klasyczną żarówką, nie świeci
bardzo mocno, ale jest nie duża i idealna do kluczy, w dodatku ma zapasową
żarówkę i działa długo na jednej baterii AAA. Zamontowana na mały odkręcany
karabińczyk, można ją szybko zdjąć a nie ma obaw o wypięcie i zgubienie. Myślę
nad zmianą jej na coś mniejszego z diodą Cree.
Świetlik nitestik - wielokrotnie skrócił czas szukania
kluczy w plecaku, nie trzeba go doświetlać specjalnie, a naświetlony świeci
bardzo intensywnie. Zmieniłem montaż na sznurek, ponieważ fabryczne kółko było
niewygodne. Świetlik słabo na nim pracował, dopięcie kluczy powodowało
całkowitą katastrofę. Na sznurku jest idealnie.
Zaczep od szybkozłączki - kupiona w sklepie ze
scyzorykami(ma napis "swiss made").
Breloczek z Florydy - prezent, niezbyt praktyczny, ale
trwały.
Długo szukałem idealnej smyczy, która zabezpieczy klucze
przed zgubieniem, po przetestowaniu wielu reklamowych egzemplarzy stworzyłem
coś takiego:
Na jednym końcu lekki aluminiowy karabińczyk z nawiniętym
sznurkiem, który w zamyśle ma zastąpić urwaną sznurówkę. Na drugim końcu
pozostała część szybkozłączki, która jednocześnie spełnia funkcję krętlika,
który zapobiega skręcaniu się całości. Oba końce połączone smyczą z linki żeglarskiej,
której końce zszyłem żyłką wędkarską a następnie zabezpieczyłem koszulką
termokurczliwą. Smyczka ma optymalną długość - jest na tyle długa żeby klucze
układały się na dnie kieszeni spodni, ale nie dłuższa.
Na początku tekstu wspomniałem, że mam bardzo dużo do
noszenia, czego kompletnie nie widać na zdjęciach. Wszystko, dlatego że po
wielu próbach noszenia wszystkich kluczy na raz poddałem się i noszę tylko
najważniejsze a reszta leży w koszyku przy drzwiach i zabieram je w miarę
potrzeby. Drugim najważniejszym kompletem kluczy są klucze do piwnicy i rowerowi,
dlatego je też musiałem zmodyfikować pod siebie:
Wszystkie klucze są spięte mosiężną szeklą(nie dzwonią a
"scyzorykowa" forma jest bardzo wygodna), wyposażyłem je w podobną smyczkę,
co klucze domowe jednak bez karabińczyka - w razie potrzeby dopinam do tego,
który już mam.
Do kluczy planuję w wkrótce dodać jakieś małe wielofunkcyjne
narzędzie, którego opisem na pewno się z wami podzielę.
Jeśli macie jakieś pytania czy sugestie, komentujcie śmiało.
Czy ja dobrze widzę, że jest tam nitestik lub podobny gadżet z trytem? Jeśli tak, to nie boisz się zwiększonego ryzyka nowotworu i tych wszystkich strasznych historii, o których czyta się w związku z trytem?
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy sposób organizacji przedmiotów, pomysłowość ludzka .......nie zna granic!
OdpowiedzUsuń