Fixed od KaZet Handmade knives - recenzja

Zrecenzowaliśmy już niejeden polski wyrób. Od maleństwa, pokroju Ostapowego Modern Kiridashi, do gigantów jak Salvator autorstwa Sullita. Dzisiaj znowu przyszła pora na coś większego. Oto, ważący 415 g, nie bojący się niczego - fixed od KaZet Handmade Knives.



Nie jest to żaden poręczny nożyk, zdecydowanie nie nada się do EDC. To wielki kawał ciężkiej stali, której nie powstydziłby się nawet Arnold Schwarzenegger ubijając Predatora :)



Ale po kolei. KaZet to wcześniej mi nieznany maker, który zgłosił się do mnie z propozycją przetestowania jego wyrobu. Okazji nie mogłem przepuścić, szczególnie, że nóż wydał mi się oryginalny i inny od reszty. I w ten sposób w moje ręce trafiło to "maleństwo".





DANE TECHNICZNE:

Stal: A2 6mm
Twardość: 57 HRC
Wykończenie głowni: oxid stonewash
Rękojeść: G10 (goblin green + czarne)
Śrubki: M5
Wymiary: całość 278mm, KT po prostej 140mm, w najszerszym miejscu 43mm.
Waga: 415g


Jak sami widzicie, jest to kawał noża, który dobrze sprawdzi się w terenie do cięższych zadań, aniżeli precyzyjnych czynności. Jego budowa i waga sprawiają, że biorąc go do ręki, czujemy, iż jest to niezniszczalny kawałek stali, którym możemy zrobić dosłownie wszystko. Jednak czy jest tak w rzeczywistości? Przekonajcie się sami.




OSTRZE:

Konstrukcja noża to oczywiście full tang. Wykorzystano stal A2 hartowaną  na 57 HRC. Duża twardość, zadowalająca, robocza ostrość. Jednak szkoda, że nie jest to nierdzewna stal - trzeba zwracać na to uwagę i raz na jakiś czas zadbać, co by się ruda nie pojawiła.


Jak już przeczytaliście, cały nóż ma aż 278 mm co czyni z niego niezłego bydlaka. Mamy w tym 140 mm krawędzi tnącej. Taka długość wystarczy praktycznie do wszystkich zadań, na które możemy natknąć się w terenie. Może pochwalić się sporą grubością - 6 mm w najszerszym miejscu nie często się spotyka. Dzięki tak grubemu grzbietowi, wygodnie możemy batonować czy opierać na nim kciuk, w czym pomagają wycięcia. Te jednak doprowadziłbym jeszcze przez kilkanaście mm - kciuk mojej, nie należącej do największych, dłoni, opiera się na samym końcu nacięć.



Stal została potraktowana "oxid stonewashem", który nadał jej ciemny, "brudnawy" wręcz wygląd. To oczywiście kwestia gustu, ale mi bardzo przypadło to do gustu. Lubię taki design, szczególnie w terenowych nożach, których nie wypada non stop czyścić i przejmować się najmniejszymi ryskami.


Czego przeoczyć się nie da to wcięcie w górnej części. Zabieg ten został wprowadzony, aby wyprowadzona fałszywka zaczynała się mniej zwyczajnie niż w każdym nożu. No cóż, oryginalności nie da się odmówić. Na pewno rozwiązanie to przykuwa oko, ale nie znalazłem dla niego żadnego konkretnego zastosowania. Ot, urozmaicenie. Jednym się spodoba, innym nie - ja jestem na tak.

Jelec chroni przed wyśliźnięciem się noża.

Nie mogło zabraknąć sygnatury.




RĘKOJEŚĆ:

Spore ostrze więc i rękojeść nie może być mała. Tutaj ma ona ok. 126 mm. Sporo i to czuć. Moje dłonie nie należą do tych największych przez co kiepsko się do niej dopasowują, czyniąc dłuższe pracę męczącymi. W rękawiczkach jest zdecydowanie lepiej. Jednak, jak sam autor określił, on z kolei ma duże dłonie, więc stąd takie, a nie inne wymiary.



Użyty materiał to G10 w kolorze goblin green i czarnym. Zielony akcent nadaje ciekawy wygląd, dobrze wpasowując się w ogólną stylistykę noża. G10 jest atrakcyjne wizualnie, a do tego odporne na zarysowania i warunki atmosferyczne. A to ważne w nożach tego typu.



Całość trzymają w kupie śrubki M5. Niektóre potrafią delikatnie wystawać poza obrys rękojeści, jednak nie czuć tego w trakcie użytkowania, jedynie podczas "macania". Mały szczegół.

Dół rękojeści zakończony jest potężnym lanyard holem. Myślę, że w razie potrzeby, udałoby się rozbić tym szybę czy coś rozłupać.




POCHWA:

Luzem oczywiście nie możemy go nosić więc zostałem zaopatrzony również w pochwę. Tradycyjna, z czarnego kydexu. Do tego materiałowa szlufka na pasek. Na całej długości znajdziemy otwory do przewleczenia sznurka czy paracordu. Znalazły się również 3 dziurki na odprowadzanie wody. Ważny szczegół przy "obozowcu".



Na plus trzeba zaliczyć profilowane miejsce pod kciuk, dzięki któremu możemy z łatwością "odepchnąć" pochewkę podczas wyjmowania.

Dobrze również, że zostały użyte śrubki, a nie piny - w razie potrzeby możemy odkręcić część ze szlufką i zostawić jedynie niezbędny kawałek kydexu (np. nosząc zestaw w plecaku).


Poza tym pochewka jest bardzo dobra. Nóż się w niej nie porusza, siedzi bardzo pewnie bez możliwości przypadkowego wypadnięcia. Wszystko tak, jak być powinno.





TESTY:


W przypadku dzieła od KaZet, ograniczyłem się jedynie do testów terenowych, w lesie. W końcu takie jest jego przeznaczenie.

Rąbanie:

Zacznijmy od najprostszego testu, czyli zwykłego rąbania kawałków drewna:




Jak sami widzicie, rąbanie nie przysparza wielkich kłopotów. A to za sprawą dużej ostrości, połączonej z masą noża. W tym przypadku jest to plus, jednak ma również swoje wady - dłuższe rąbanie męczy bardziej, niż w przypadku lżejszych narzędzi. Coś za coś.


Batonowanie:

Pora na drugie, popularne "działanie" w terenie czyli batonowanie.





Wynik podobny - bez większych problemów. Przy batonowaniu zdecydowanym plusem jest grubość stali na grzbiecie - śmiało można uderzać kawałkiem drewna i ten szybko się nie zużyje, jak to często bywa w przypadku noży z cienką stalą czy dużą fałszywką.


Rąbanie... cegły

W tym momencie byłem już przekonany, że żadna czynność nie jest mu straszna. Dlatego też nie mogłem się powstrzymać przed testem ostatecznym, czyli... porąbaniem cegły na kawałki.


Brudny, ale cały :)

Nie ukrywam, nie była to cegła pierwszej jakości (o taką trudno w środku lasu ;) ) jednak nóż poradził sobie z nią z łatwością - zarówno przy pomocy czubka jak i całej powierzchni KT.


Rąbanie, batonowanie, podważanie, spotkanie z cegłą. Ze wszystkim powierzonymi mu zadaniami poradził sobie bez problemów, jednak jakim kosztem? Odpowiedź brzmi - żadnym. Po długich testach i poddawania noża przeróżnym próbom, krawędź tnąca wyszła bez szwanku, pojawiły się jedynie drobne ryski na klindze i przetarcia na oksydzie. Ostrość również pozostała na przyzwoitym poziomie, (nie było konieczności ostrzenia). Brawo!

KT po testach.


PODSUMOWANIE:

Testowany fixed to kawał interesującego nożydła. Jest godny zaufania i sprawdzi się do każdego, nawet najcięższego zadania. Z bardziej precyzyjnymi pracami również sobie poradzi, jednak nie do tego został stworzony - w terenie warto nosić go w zestawie z poręcznym folderem. Jeśli zdecydujecie się na zamówienie, warto jednak spersonalizować swój egzemplarz - zbyt duża rękojeść może dawać się we znaki, szczególnie przy dłuższych pracach. Ciekawy, godny zaufania obozowiec, którego zakup warto przemyśleć. A poczynania KaZeta i kolejne produkcję będę śledzić z ciekawością.



PLUSY:

+ wymiary odpowiednie do trudnych zadań
+ wytrzymała stal

MINUSY:

- dla niektórych: waga


Fixeda do testów użyczył KaZet Handmade Knives. Dzięki!

Komentarze