Latarka czołowa Olight HS2 Dual - recenzja

Olight uważana jest za jedną z czołowych firm zajmujących się latarkami i oświetleniem. Bazując na moim doświadczeniu, trudno się nie zgodzić. Do tej pory miałem okazję sprawdzić ich 3 produkty:
  • H05S Active - prostą czołówkę, dobrze sprawdzająca się w outdoorze.
  • Olight S1 Baton - mocarne maleństwo generujące aż 500 lumenów
  • Olight H1R Nova - połączenie czołówki i latarki kątowej, hybryda spełniająca każde wymagania.
Miały swoje plusy i minusy, różniąc się od siebie właściwościami, źródłem zasilania czy diodą. Dzisiaj przedstawiam Wam nowość na naszym rynku - Olight HS2 Dual. Czołówka wyposażona w dwie diody. Warto przeczytać przed zbliżającymi się jesiennymi szarówkami :)


Dane techniczne:
  • źródło światłą: dwie diody Cree XP-G2
  • soczewka: TIR bead lens
  • zasięg skuteczny: 85 m
  • zasilanie: akumulator (2000 mAh, 3.7 V LiPo)
  • aluminiowa obudowa
  • włącznik elektroniczny typu 'klik'
  • wymiary latarki: 24 mm x 23 mm x 45 mm
  • wymiary baterii: 71 mm x 42 mm x 19 mm
  • waga  całości 115 g


Stylistyka produktu nikogo nie zaskoczy. Firma jest wierna swojej kolorystyce i, do czego zostaliśmy już przyzwyczajeni, znajdziemy to połączenie czarnego z 'Olightowym' niebieskim. Można rzecz, że jest to ich znak rozpoznawczy :)


W zestawie, poza samą latarką, znajdziemy całkiem niezłe, sztywne etui, kabel do ładowania, instrukcję obsługi oraz dodatkowe spinki do paska.




Jak sama nazwa wskazuje, HS2 Dual został wyposażony w dwie diody. Czemu ma służyć ten zabieg? Otóż jedna z nich rozprasza światło oświetlając najbliższe otoczenia (50 lumenów), druga je skupia, świecąc na większa odległość (100 lumenów). Możemy zapalać je z osobna lub obie na raz, generując wówczas 400 lumenów w najmocniejszym trybie lub 200, w słabszym. 





Częstą funkcją w Olight'ach, nie zawsze mile widzianą przez wszystkich, jest stabilizacja światła po nagrzaniu. HS2 również łapie temperaturę, jednak natężenie światła zostaje na równym poziomie, min. dzięki zastosowaniu 'żeberek' na głowicy, przez które ciepło ucieka.



Tryby przełączamy za pomocą elektronicznego włącznika znajdującego się, po założeniu czołówki, z boku głowy. Jedno kliknięcie włącza sprzęt, dwa zmieniają diodę (pierwsza, druga, obie na raz). Potrójne wciśnięcie tradycyjnie odpali tryb S.O.S. a przytrzymanie ją wygasza. 





Przycisk chodzi łatwo więc, w plecaku czy torbie, jest możliwość jego przypadkowego naciśnięcia. Możemy temu zapobiec chowając sprzęt we wspomniane wcześniej etui lub po prostu odpinając kabel zaraz przy przycisku. To rozwiązanie zdecydowanie mi się spodobało gdy zabrałem HS2 na 4 dniową wyprawę w Tatry, jako awaryjne źródło światła. Przez cały wyjazd nie wyjąłem jej z plecaka, a miałem pewność, że się nie włączyła i przypadkowo wyładowała.


W S1 Batonie minusem było dla mnie źródło zasilania (stosunkowo droga bateria CR123). Nie mając akumulatorów, często użytkowanie było kosztowne. Z wielką radością przyjąłem informację, że ten model wyposażony został w akumulator ładowany przez USB o pojemności aż 2000 mAh oferując praktycznie darmową eksploatację. W długiej podróży wystarczy nam powerbank, aby ją doładować. Co więcej, możemy podłączyć go również bezpośrednio do latarki (wspomniany odpinany kabel) gdy zajdzie potrzeba nagłego skorzystania a akumulator będzie pusty.




Zasilanie zewnętrzne (tutaj port USB w laptopie)

Aby do tego nie dopuścić, z boku znajdziemy 4 diody informujące o poziomie naładowania oraz sygnał dźwiękowy, wydobywający się przy spadku do 10%. 


Czasy świecenia przy rożnych trybach:
  • 2h 12 minut (400 lumenów)
  • 4h 30 minut (200 lumenów)
  • 9h (100 lumenów)
  • 18h (50 lumenów)
  • SOS
HS2 zakładamy za pomocą gumowego,  regulowanego paska. Łatwo dopasować go do głowy czy kasku. Wspomniany wcześniej akumulator umiejscowiony jest na potylicy,  dzięki czemu waga wyrównuje się z sama latarką na czole. 


Od środka pasek jest miękki i wygodny.




Głowicę możemy ustawiać w płaszczyźnie 'góra - dół', dopasowując ją do aktualnej sytuacji. Raz dobrze wyregulowana czołówka nie przeszkadza (waży jedynie 115 g) i nie zmienia pozycji na głowie, nawet podczas biegania czy jazdy na rowerze. Jest to możliwe również podczas deszczu, co zapewnia klasa odporności IPX4 (ochrona przed bryzgami wody, odporność na upadki do 1 m).



Kwestia najważniejsza, czyli jak świeci HS2?


Diody generują światło o zimnej barwie, a w najmocniejszym trybie (400 lumenów) zasięg to aż 85 m. Nie są to dane przesadzone ponieważ latarka radzi sobie naprawdę dobrze. Promień światła świeci daleko, jednocześnie skutecznie oświetlając obszar po bokach.


Doświetlanie otoczenia zawdzięczamy diodzie rozpraszającej światło, duży zasięg to zasługa diody skupiającej. 


Oddzielnie odpalać je będziemy zazwyczaj do bardziej precyzyjnych czynności, np. wieczorem w obozie, aby nie oślepiać ludzi i nie marnować zbytnio baterii. 

Dioda rozpraszająca

Dioda skupiona

Najmocniejszy tryb docenimy w lesie czy na szlaku po zmroku. 

400 lumenów (tryb najmocniejszy)

200 lumenów
Najmocniejszy tryb:




HS2 idealnie nadaje się również dla ludzi aktywnych, np. do jazdy na rowerze czy biegania. Dobrze założona nie przeszkadza nawet podczas gwałtownych ruchów, a ładowany akumulator pozwoli z niej korzystać codziennie, bez konieczności zakupu nowych baterii. Szeroki kąt padania światła pozwoli oświetlić nie tylko to co przed nami (np. na ścieżce rowerowej) ale również otoczenie, bez konieczności odwracania głowy.

Rodzina Olightów w komplecie :)


Cena to 229 zł (do kupienia TUTAJ). Jeśli szukacie lekkiej czołówki do częstego użytku, będzie do bardzo dobry wybór. 



PLUSY:

+ ładowany akumulator
+ dobry czas świecenia
+ wygodna na głowie

MINUSY:

- brak




Komentarze