Kurtka Helikon Level 7 Climashield Apex - recenzja

Zima w tym roku nie dała nam jeszcze popalić. No może nie w centralnej Polsce, bo gdzieniegdzie śnieg i mróz dały o sobie znać. Co jednak założyć na siebie gdy na horyzoncie pojawią się dwucyfrowe mrozy? Proponuję kurtkę Helikon Level 7 w której ani razu nie udało mi się zmarznąć, nawet podczas śnieżnej zamieci przy minus 15 stopniach i jedynie jednej warstwie pod spodem. Jeśli jesteś zmarźluchem, koniecznie czytaj dalej :)


Level 7 to najcieplejszy element z odzieży oferowanej przez znaną i lubianą firmę Helikon-Tex. To lekka kurtka zimowa, która ma zapewniać ochronę przed mrozem, wiatrem i deszczem nawet w ekstremalnych warunkach. 


Materiał zewnętrzny to nylon o splocie ripstop. Zapobiega uszkodzeniom mechanicznym wynikającym chociażby z kontaktu materiału z gałęziami, podłożem czy plecakiem. Po 3 miesiącach ciągłego użytkowania - zero uszkodzeń. Dodatkowo zapewnia wodoodporność pozwalająca na długi kontakt z wodą. 


Wypełnienie to Climashield Apex, które skutecznie zapobiega utracie ciepła, jednocześnie zapewniając oddychalność materiału (do tego kurtka jest naprawdę cienka). Czy tak jest w praktyce? Przekonacie się za chwilę, najpierw jednak kilka dodatków, które oferuje Level 7.

Niezmiennie postarano się w kwestii kieszeni. Ty jest aż 5. 

Na wysokości klatki piersiowej znajdziemy dwie, obszerne, wyszyte polarem. Świetnie sprawdzają się podczas wędrówek w niską temperaturę, gdy możemy włożyć tam dłonie, nawet bez zdejmowania grubych rękawic. Jednocześnie nie musimy martwić się drobnymi przedmiotami w środku jak np. telefon - na niego zaplanowano oddzielną przegródkę. Niby mały bzdet, a naprawdę cieszy, gdy smartfon nie obija się podczas chodzenia i jest zawsze w jednym miejscu.



Wykorzystano też patent znany z Troopera - ściągacze od kaptura ukryto w tym samych kieszonkach, dzięki czemu możemy go regulować bez wyjmowania rąk na mróz. 


Od wewnętrznej strony znajdziemy dwie siatkowe kieszenie na większe przedmioty - rękawice, gogle, czapkę czy wodę, która chcemy ogrzać. Bardzo pojemne.
Wg opisu służą również do przenoszenia wilgotnych rzeczy w celu wyschnięcia. Nie sprawdzałem, ale czemu nie :) ?



Ostatnia, również wewnątrz, na wysokości piersi jest zamykana na suwak. Równie pojemna, na ważne rzeczy, których nie chcemy zgubić. Z kieszeni jestem jak najbardziej zadowolony. 



Wszelkie zastosowane suwaki są marki YKK i chodzą gładko. Główny posiada dwa więc możemy kurtkę odrobinę rozpiąć, gdy zbytnio się zgrzejemy marszem. Zabezpieczony również został listwą termiczną w celu podniesienia komfortu w niskich temperaturach. 


Ściągacze u dołu kurtki do wygodnej regulacji.

Kołnierz jest wysoki, podszyty polarem , a suwak jest zabezpieczony przed kontaktem z brodą. 


Kaptur chowany jest w kołnierzu. W pełni regulowany (z przodu i z tyłu) zapewnia świetną ochronę i możemy skutecznie się 'opatulić' :) Wnętrze z polaru zapewnia dobrą ochronę przed mrozem.




Mankiety regulujemy za pomocą rzepów. Działą to jak należy, z jednym 'ale'. Niestety nie ma zbyt dużo materiały bez rzepu więc chcąc wyregulować mankiet w najprostszych rękawicach, często te się przyczepiają. 



Na ramionach zaaplikowano bardzo duże panele velcro na wszelkie naszywki. Bardzo dobrze, bo może to 'rozweselić' trochę kurtkę, jednak, wg mnie, są zdecydowanie za duże. Gdy są puste, łatwo łapią wszelki brud i śnieg.


Skoro już przy 'rozweselaniu' kurtki jesteśmy, do czego piję? Otóż jednym, z większych minusów dla mnie jest jej wygląd. Zdaje sobie sprawę, że Helikon nie stawia tego na pierwszym miejscu, jednak model jest po prostu... brzydki :) Szczególnie, gdy mowa o kolorze czarnym. Nie zastosowano tu żądnych przeszyć, elementów innego koloru niż czarny więc całość jest po prostu jednolita i nudna. Kwestia gustu, ale pod tym względem zupełnie mi nie przypasowała.




Nieużywana kurtka może być schowana do dołączonego worka kompresyjnego. Po zapakowaniu wymiarami przypomina zwykły śpiwór. Świetna sprawa - zapewniam, że innego modelu nie dalibyście rady skompresować do tych rozmiarów. Waga również nie jest duża - 868 g.



Przejdźmy do kwestii najważniejszej, czyli komfortu termicznego. Tu Level 7 wypada... bezbłędnie!

Testy przebiegały w zróżnicowanym środowisku. Górskie, intensywne marsze przy minus 15 stopniach, lżejsze trekkingi po równinach czy bardziej statyczne czynności przy zerowej temperaturze. Napiszę po prostu, że ani razu nie udało mi się zmarznąć.


W górach, przy -15 stopniach, silnym wietrze i padającym śniegu ubrałem się w 3 warstwy ciuchów i Level 7 jako zewnętrzna. Po 20 minutach zostałem jedynie w terminku od Brubecka i kurtce, niezależnie czy było rano czy późne popołudnie. Nie odczułem dyskomfortu ani przez chwilę. Do tego dzielnie zniosła dwa dni ciągłych opadów śniegu. 


Pomimo jej ciepłoty, kurtka oddycha przyzwoicie. Może nie zaliczę jej do czołówki w tej kwestii, jednak nie jest źle. Przy umiejętnym ubiorze (nie przesadzając), łatwo uniknąć przegrzania i nadmiernego zapocenia.


W miejskich warunkach czy statycznych czynnościach werdykt pozostaje taki sam - Level 7 jest po prostu nadzwyczajnie ciepły!


Kurtka kosztowała na początku prawie 800 zł, co uznałbym za wysoką cenę. Teraz jednak można ją zakupić już za 540-650 zł co czyni ją naprawdę dobrą inwestycją. Sklep producenta TUTAJ.
Tradycyjnie - zwróćcie uwagę na rozmiarówkę. Przedstawiony na zdjęciach egzemplarz to... Ska.

Jeśli szukacie naprawdę ciepłej kurtki na różne okazje i aktywności, Level 7 może być dobrym wyborem. O ile przymknięcie oko na design ;)


PLUSY:

+ komfort termiczny
+ przemyślane kieszenie
+ możliwość skompresowania

MINUSY:

- wygląd



Komentarze

  1. Skoro kurtka wodoszczelna, to do takich warunków idealnie będą pasowały też torby wodoszczelne. Polecam zwrócić sobie uwagę na te, które można znaleźć na stronie https://gokajak.com/torebki-wodoszczelne-98 Ofertę mają dostosowaną na pewno dla każdego.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz